Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przed komisją śledczą ds. wyborów kopertowych zeznawał pierwszy świadek, były wicepremier Jarosław Gowin. Ujawnił, że przeciwny pominięciu PKW przy organizacji wyborów prezydenckich był początkowo sam premier Mateusz Morawiecki, ale ugiął się pod presją Jarosława Kaczyńskiego. To prezes PiS miał się upierać, że mimo pandemii wybory muszą się odbyć, choć sytuacja skłaniała do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej – to zaś w sposób zgodny z prawem by je przesunęło. W końcu wybory „kopertowe” nie odbyły się dzięki twardej postawie samego Gowina.
Gdyby nie on, być może Andrzej Duda nazywany byłby dziś „neoprezydentem”. Tak bowiem się kończy podążanie drogami na skróty; zwykle wcześniej czy później dostaje się rykoszetem. Niestety, dziś do praktyk znanych z epoki PiS zaczyna się odwoływać nowa ekipa. Odwołanie przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara prokuratora krajowego Dariusza Barskiego za pomocą wątpliwego kruczka prawnego i pozaustawowe ustanowienie jego czasowego następcy – to właśnie przykład takich zabiegów.
Ustawa umożliwiająca odwołania prokuratora krajowego tylko za zgodą prezydenta była dziwactwem ustrojowym, ale nadal obowiązuje. Nawet jeśli jej uchwalenie podyktowała chęć obrony prokuratorów służących dotąd ekipie PiS, nie zwalnia to nowej władzy z przestrzegania normalnej drogi prawnej. Tym bardziej że zamierza ona – jak deklaruje – ponownie rozdzielić urząd ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. To oznacza, że ten ostatni byłby niezależny od rządu, a jego powołanie odbyłoby się zapewne z jakimś udziałem prezydenta, inaczej zawetuje ustawę.
Podobnie było w 2010 r., gdy rząd PO-PSL po raz pierwszy rozdzielił te funkcje, a ówczesny prokurator generalny Andrzej Seremet został powołany, gdyż udało się zawrzeć kompromis z prezydentem Lechem Kaczyńskim, uzgadniając z nim cały pakiet zmian. Niestety, w postępowaniu ministra Bodnara zwyciężyła logika wojny politycznej. Teraz będziemy mieli dwie prokuratury, sądy zasypane wnioskami o wyłączanie „neoprokuratorów” oraz kwestię, na ile ważne są decyzje podjęte przez Barskiego. O to nam chodziło?