Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Można ją wyczytać z sekwencji wydarzeń, przez które prowadziła nas ostatnio w liturgii Ewangelia św. Marka. Najpierw czytaliśmy w niej o przeprawie Jezusa – wraz z uczniami – na drugą stronę Jeziora Galilejskiego (Mk 4, 35-41). To przeprawa do pogańskiego świata – zapowiedź powszechnej misji Kościoła, która mu zostanie zlecona w dniach Wniebowstąpienia i Pięćdziesiątnicy. Jezus przepływa jezioro, by pokazać uczniom, jak ewangelizować pogański świat, gdy już zostaną do niego posłani.
Zaraz potem jednak (Mk 5, 1-20) okaże się, że spędzą tutaj może ledwie godzinę (dwie?) – i że cały ów pogański świat został skondensowany w jednej osobie! I to człowieka opętanego! Jezus spotyka go „zaraz, gdy wysiadł z łodzi”, uwalnia go i… wraca do łodzi, by odpłynąć z powrotem do Kafarnaum. Wygląda więc, że nie przeprawił się tutaj dla jakiegoś abstrakcyjnego „świata” i dla jakiejś zaplanowanej, powszechnej misji. Przeprawił się tutaj dla jednego człowieka!
Tak – dla jednego człowieka podjął nocną wyprawę przez jezioro, przez burzę i sztorm, ryzykując życie swoje i swoich uczniów. Specjalnie dla niego. Poza nim nie było żadnego innego „powodu”, by przeprawiać się do kraju Gerazeńczyków.
Tak jest zawsze, i to jest pierwsza zasada ewangelizacji: ewangelizacja nie jest skierowana do świata; jest zawsze skierowana do osoby – to spotkanie Osoby z osobą (Jezusa z konkretnym człowiekiem). Nie z grupą (choćby szkolną klasą) czy amorficznym tłumem (anonimowym zgromadzeniem nawet na niedzielnej Eucharystii). Musi docierać do osoby, musi być ryzykiem i wysiłkiem podejmowanym dla jednego – specjalnie dla niego!
Ważne jest, by nie przeoczyć także dialogu zamykającego całe wydarzenie: „Gdy wsiadał do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł przy Nim zostać. Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: Wracaj do domu, do swoich i opowiedz im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą” (Mk 5, 18-19).
Nie odmówił mu przyjęcia do grona uczniów. Nie odrzucił, ale posłał jako świadka. Zostawił po sobie pierwszego apostoła w pogańskim Dekapolu. Człowieka jeszcze przed chwilą poddanego „legionowi” (czyli 6826) demonów.
Taka jest Jezusowa „wiara w jednego”! Wiara w to, że warto pomóc jednemu grzesznikowi. I wiara w to, ile może znaczyć świadectwo jednego wyzwolonego.