Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Po prawej jest Muzeum Drogownictwa, w którym zawsze chciałem się zatrzymać, ale jakoś nigdy nie znalazłem czasu. Kawałek dalej karczma, oczywiście „Staropolska”. Potem ryneczek z barokowym kościołem Marii Magdaleny. I to właściwie wszystko. Jeszcze żółta Biedronka, plac z maszynami rolniczymi, składy, hurtownie i Wisła z niskim łąkami, cumującą pogłębiarką oraz stalowym, kratownicowym mostem z lat 50. Piękna zielona konstrukcja o nieco już zabytkowym wyglądzie. No więc zawsze sobie obiecywałem, że stanę w Szczucinie, ponieważ miasteczko wyglądało jak kwintesencja uroczego miasteczka z szerokim oddechem rzeki jako epickim akcentem. Lecz nigdy nie stanąłem.
Ale parę tygodni temu kupiłem książkę Moniki Góry „Miasteczko zbrodni. Dlaczego zginęła Iwona Cygan?”. Tytuł jest nieco sensacyjny, ale okładki kryją rzetelny reportaż śledczy, napisany chłodno i precyzyjnie. Książkę wydało W.A.B.
W sierpniu 1998 r. w Szczucinie została zamordowana 17-letnia Iwona Cygan. Wcześniej ją torturowano. Potem wywieziono na brzeg rzeki i uduszono drutem. W miarę dziennikarskiego śledztwa okazuje się, że w dzień zabójstwa ofiarę w towarzystwie oskarżonych o mord widziało pół miasteczka. Widzieli ich miejscowi policjanci. Widzieli ją, gdy zakrwawioną i storturowaną prowadzono do auta. Nie zareagowali. Tak więc widzieli i wiedzieli wszyscy. Jeden z policjantów był nawet świadkiem samej zbrodni. Nic nie zrobił. Wchodzimy stopniowo w szczucińską rzeczywistość, by się przekonać, że owszem tak, miasteczko zbrodni, i to niejednej, bo po drodze natrafiamy na inne śmierci. Niejasne samobójstwa, wypadki dotykające osób, które mogłyby powiedzieć, jak sprawy mają się naprawdę. Lecz Szczucin to przede wszystkim miasteczko strachu.
Boją się wszyscy. Wtedy, dwadzieścia parę lat temu i teraz. Tak mówi w wywiadzie Monika Góra. Wszyscy wciąż się boją. Boją się swoich, sąsiadów, znajomych, mieszkańców po prostu. Powiązanych nicią prowincjonalnych zależności rodzinnych, biznesowych, wódczanych, rozrywkowych. Policjant, który widzi zabójstwo i nie reaguje, musi mieć ważny powód swojej bezczynności i poczucie bezkarności. Musi czuć się całkiem u siebie. Bo cały Szczucin jest u siebie. Da się zastraszyć „swojemu” – psychopatycznemu wielkiemu gamoniowi o wdzięcznym imieniu „Młody Klapa”. To on według prokuratora miał zabić Iwonę Cygan. Tylko w westernach zło przybywa z zewnątrz. Tutaj, w Szczucinie, we wszystkich naszych malowniczych Szczucinach, z uroczym kościółkiem i ryneczkiem, zło jest naszego, rodzimego chowu. Zło hoduje ozdobne krzewy, żeby było ładnie, pije z komendantem policji, rozpala grilla nad wodą, jedzie do Austrii na gastarbajt, handluje samochodami, baluje w knajpie „U Trabanta”. I właściwie dlaczego miałoby być złem, skoro jest nasze, tutejsze. Sprawa ciągnie się ponad dwadzieścia lat. Umarzane śledztwa, znikające dowody rzeczowe, odsuwani policjanci, którzy jednak próbują dojść prawdy (oczywiście niemiejscowi). Osamotniona, zastraszana rodzina Iwony. Zwodzona przez prokuratora: jak pójdą do mediów, to zaszkodzą sprawie. A jednak media, te wrogie, „warszawskie”, „ichnie”, sprawiają, że śledztwo wychodzi ze ślepego zaułka.
Dawno nie czytałem tak przejmującej książki o Polsce. O tej „naszej”, „tradycyjnej”. Lokalnej, a zarazem wszechpolskiej Polsce. Dawno nie czytałem tak dobrej książki o naszym, swojskim strachu, który wybieramy, bo przecież nasz, dobrze znany, rodzinny i ojczysty.
Z ciekawości wchodzę na stronę „Atlas nienawiści” (chociaż dla mnie to właśnie „atlas strachu”), na którym zaznaczono na czerwono gminy, które przyjęły tzw. deklaracje anty-LGBT. Gminy truchlejące z lęku przed złem, które nadejdzie z wielkiego świata i przyniesie zagładę ich „małej ojczyźnie” oraz „tradycyjnym wartościom”. Gmina Szczucin jeszcze się trzyma. Ale sąsiednie Żabno czy Mielec już pałają ogniem przerażenia.
Książka Moniki Góry jest napisana jasno i prosto. Nic nie stoi na przeszkodzie, by wójtowie, radni, burmistrzowie mogli się z nią zapoznać. To oszczędzi im czasu, który poświęcą na obserwację widnokręgu w nadziei, że wynurzy się zza niego zło, któremu pragną stawić czoła. Amen. ©