Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prace nad dopuszczeniem pigułki „dzień po” do sprzedaży bez recepty jeszcze się nie skończyły. Projekt, po dwóch burzliwych czwartkowych dyskusjach – najpierw w Komisji Zdrowia, potem na posiedzeniu plenarnym Sejmu – wrócił do komisji, bo klub Konfederacji złożył wniosek o jego odrzucenie (pierwszy taki wniosek Komisja Zdrowia w czwartek odrzuciła).
Na szczegóły jeszcze więc poczekamy – do rozstrzygnięcia jest, tak naprawdę, granica wieku. Czy antykoncepcja awaryjna będzie dostępna bez recepty dla osób pełnoletnich, czy też – jak chce rząd – będą z niej mogły korzystać dziewczyny po ukończeniu 15 lat, czyli po osiągnięciu wieku zgody, kiedy to uprawianie seksu nie jest przestępstwem? Decyzja zapadnie, prawdopodobnie, na kolejnym posiedzeniu Sejmu.
Trwające łącznie kilka bitych godzin, dyskusje sejmowe obfitowały w taką ilość niegodnych, szkodliwych wręcz treści, że rzeczywiście – jak chciał poseł Jacek Bogucki (PiS), powinny zostać oznaczone czerwoną kropką i ostrzeżeniem „dozwolone od lat 18”. Choć powód, dla którego poseł – być może półżartem – składał tę propozycję, był zgoła odmienny. To nie przemoc (słowna) i zwyczajne chamstwo, a wyrażenia typu „uprawianie seksu”, „niechciana ciąża” i „antykoncepcja” miałyby, zdaniem posła, powodować szkody na psychice młodego odbiorcy. A dowodów, że byłoby przed czym młodzież chronić, dostarczył sam poseł, pytając przewodniczącego Komisji Zdrowia Bartosza Arłukowicza z mównicy sejmowej: „Z iloma 15-letnimi dziewczynkami chce pan uprawiać seks, że tak panu na tym zależy?”.
Na „tym”, czyli na ustaleniu granicy wieku na ukończonym 15. roku życia.
Szok? Na pewno, skoro dość ostro zareagował nawet prowadzący obrady wicemarszałek z Konfederacji Krzysztof Bosak. Ale tak naprawdę warto skupić uwagę nie na tej hańbiącej posła PiS wypowiedzi, a na jego sugestii, że sprawy związane z seksem można omawiać „po 23.00”, a więc w czasie antenowym zarezerwowanym dla dorosłych.
Edukacja seksualna: porozmawiajcie z nimi
Bo podczas tego samego posiedzenia zatroskani o zdrowie nieletnich dziewcząt, które będą sobie szkodzić przyjmowaniem tabletki „dzień po” (raczej drogiej: jednotabletkowe opakowanie jest teoretycznie dostępne w aptekach od ok. 65 zł, ale znalezienie takiej oferty graniczy z cudem, cena jest zwykle dwa razy wyższa, a najdroższe oferty oscylują wokół 200 zł), posłowie PiS a to przypominali ministrze zdrowia Izabeli Leszczynie, że antykoncepcja awaryjna nie chroni w stu procentach przed ciążą, ani – w ogóle – nie chroni przed chorobami przenoszonymi drogą płciową, a to domagali się (b. minister zdrowia Katarzyna Sójka) szerokiej akcji edukacyjnej.
Obserwowaliśmy więc nic innego, jak atak szczytowy na Mount Everest hipokryzji. Atak brawurowy, w stylu alpejskim, bez szerpów, sprzętu i tlenu, chciałoby się dodać, przeprowadzany w zimie poza oknem pogodowym. Przedstawiciele partii, która przez osiem lat zrobiła bardzo wiele, by ze szkół usunąć szczątkową edukację seksualną (szczątkową, bo bynajmniej przecież nieujętą w podstawie programowej, prowadzoną przez organizacje pozarządowe) domagają się akcji edukacyjnej (której nie da się prowadzić, abstrahując od słowa „seks”), podczas gdy sami poświęcili sukces programu szczepień przeciw HPV tylko dlatego, że informacja na temat tego szczepienia zawierałaby przekaz, że wirus brodawczaka ludzkiego przenosi się drogą płciową, a największą skuteczność osiąga szczepienie, gdy zostanie wykonane przed rozpoczęciem aktywności seksualnej.
Dotknij mnie tutaj
Z drugiej strony, być może Prawo i Sprawiedliwość jest gotowe przyznać, że o seksie można rozmawiać przed 23.00, a nawet w szkołach (!), skoro edukowane mają być w pierwszej kolejności młode kobiety. Bo nawet postulowane przez partię Jarosława Kaczyńskiego podniesienie granicy dostępności do lat 18 oznacza, że tabletki staną się dostępne dla uczennic najstarszych klas (trzecich i czwartych ogólniaków; trzecich, czwartych i piątych techników) szkół ponadpodstawowych, wszystko dzięki reformie Anny Zalewskiej, przywracającej wiek szkolny na 7 lat. Jeśli założyć dobrą wolę i czyste intencje wypowiedzi posłów PiS, należy bić brawo, bo PiS po latach uznaje, że edukacja zdrowotna, obejmująca kwestie płciowości człowieka i – na pewnym etapie – jego życia seksualnego, musi przestać być tabu.
No, chyba że nie uznaje, a te wszystkie zaklęcia o konieczności podniesienia świadomości zdrowotnej w zakresie antykoncepcji były tylko tym, na co wyglądają.