Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„sarna wie, co to życie, ale nie ja / tratwa wie, co to życie, ale nie ja / choć słowa są słabe, biją na oślep / i ten tekst żyje sam” – pierwsze wersy „Zeszytu ćwiczeń” Joanny Łępickiej ustawiają lekturę tej poezji i mogą stanowić swego rodzaju instrukcję obsługi dla czytelnika. Słowa układają się u Łępickiej w opowieści, czasem surrealistyczne, absurdalne, czasem jakby nić narracji, przewodni wątek, wokół którego jest drugi plan, równie intensywny, mieszający się czy nawet zagarniający pierwszy. Składają się na niego powtórzenia, skojarzenia dźwiękowe, rwane wtręty obcojęzyczne, zapętlenia i nagłe zerwania rytmu. Te wiersze wirują jak karuzela, są niczym zapis gonitwy myśli, na gorąco, bez autokorekty.
Nie znaczy to, że „Zeszyt ćwiczeń” przypomina brudnopis. Potwierdza raczej zasadność tytułu, który nosi tomik. Na jego stronach dzieje się dużo, zarówno pod względem zawartych znaczeń, historii, obrazów, jak i formy, którą posługuje się autorka. To rzeczywiście pole ćwiczeń językowych i poetyckich. Próba zapisu tego, co Łępicka chłonie ze świata, starając się zagarnąć umykające, rozpraszające się bodźce. Ten rollercoaster niesie przez różne poziomy rzeczywistości spięte razem w krótkiej frazie, jak: „i wyjścia przez piach i rozbite metrum” czy: „wlewam gwóźdź do studni i nazwę go dźwiękiem”, choć z rzadka pozwala też uspokoić oddech przy mniej rozedrganych wierszach. Zawsze jednak doświadczamy tu jakiegoś odwrócenia porządku, wywrócenia perspektywy, podchodzenia do języka z dziecięcą ciekawością i zachłannością. To jakby wypełnianie marzenia-życzenia: „Chodzi mi o zestaw do czasowników / aby mogły nie tylko jeździć na gapę, / ale i wypadać z czasu”.
Joanna Łępicka ZESZYT ĆWICZEŃ, Biuro Literackie, Kołobrzeg 2023