Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pionierem były Chiny, które nie tylko monitorują, ale i ograniczają ruch zarażonych. Kupując bilet na metro czy wchodząc do sklepu, Chińczycy muszą zeskanować kod z telefonu. Osoby uznane za zagrożenie nie mogą normalnie funkcjonować. W Korei Południowej rząd publicznie informuje o przypadkach zakażeń (więcej w dziale Świat). Bez nazwisk, ale podając wiek, płeć i ostatnio odwiedzane przez chorego miejsca. To nie zostawia wiele miejsca na prywatność – doszło do ujawnienia paru romansów.
Twórcy dwóch nowych projektów twierdzą jednak, że są w stanie zapewnić prywatność użytkownikom. Pierwszy tworzy zespół Google i Apple. Drugi, znany jako PEPP-PT – grupa europejskich inżynierów i naukowców. W obu przypadkach telefon nadaje sygnał identyfikacyjny przez bluetooth, nasłuchuje innych urządzeń i zapamiętuje kod osoby, blisko której przebywało się przez kilka minut. Gdyby taka osoba została zdiagnozowana, system anonimowo powiadomi wszystkich, którzy mieli z nią kontakt, że powinni się przebadać i odizolować. Amerykański projekt zakłada, że dane nie będą magazynowane w żadnym centralnym serwerze, europejski ma dawać korzystającym z niego krajom wybór: wersję zdecentralizowaną bądź z centralnym rejestrem. Ta decyzja spowodowała burzę i rozłam w zespole.
Prof. Kenneth Paterson z Instytutu Bezpieczeństwa Informacyjnego na politechnice ETH w Zurychu nie zostawił na PEPP-PT suchej nitki. „To otwiera drzwi do piekła dla prywatności. Może pozwolić na tworzenie »wykresów społecznych« każdego, kto pobierze aplikację, ustalenia kiedy i z kim miał kontakt – powiedział w rozmowie z „New Statesman”, nazywając to „mokrym snem agencji bezpieczeństwa”. Mimo to 7 krajów, m.in. Włochy, Francja i Niemcy, rozpoczęło wdrażanie systemu bądź wyraziło taką wolę.
Pod znakiem zapytania pozostaje użyteczność takich aplikacji. Według badań Uniwersytetu Oksfordzkiego mają one sens, gdy używa ich ponad 60 proc. populacji. W Singapurze podobną apkę w ciągu miesiąca pobrało zaledwie 12 proc. mieszkańców. A co najważniejsze: nawet najlepszy system śledzenia chorych jest bezużyteczny, gdy rząd nie prowadzi wystarczającej liczby testów na obecność wirusa. ©
CZYTAJ WIĘCEJ: AKTUALIZOWANY SERWIS SPECJALNY O KORONAWIRUSIE I COVID-19 >>>