Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na okładce tomu poezji zebranych Ginczanki widzimy obraz Beaty Stankiewicz, pochodzący z cyklu „Dziesięciu Żydów, którzy rozsławili Polskę” (kolekcja MOCAK-u).
Tytuł bardzo trafny. Piekielnie uzdolniona: już jako 16-latka pisze „Bunt piętnastolatek”, afirmację rozerotyzowanego, łakomego pieszczot, bombardowanego hormonami ciała. Może z tego powodu do Ginczanki pasuje określenie: „polski Rimbaud”, o ile w ogóle ta dzika, sensualna, bezhamulcowa liryka potrzebuje jakichkolwiek porównań. Zuzanna Ginczanka trzy lata przed okupacją zdąży zadebiutować tomikiem „O centaurach”, zdąży też publikować w „Szpilkach” satyry. W 1940 r. zdąży wyjść za mąż, za trzy lata we Lwowie zdąży napisać „Non omnis moriar”, gdzie utrwali nazwisko kobiety, która doniosła na nią gestapo. Potem już nic nie zdąży: rozstrzelana w wieku 27 lat. Gdyby żyła, jestem pewna, byłaby noblistką. ©℗
Zuzanna Ginczanka POEZJE ZEBRANE, Marginesy, Warszawa 2019