Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To niemożliwe, by napisać porządną i zwięzłą książkę o organizacji, która od pięciu wieków rządzi światem. W tym zdaniu mylę się dwukrotnie: Towarzystwo Jezusowe nie rządzi i nie rządziło światem - jak twierdzą wrogowie zakonu. A że taka książka może powstać? Dowodzi tego francuski watykanista Hervé Yannou, autor książki "Jezuici i Towarzystwo", której polskie wydanie właśnie się ukazało nakładem wydawnictwa WAM.
"Jezuici są wszędzie: na przedmieściach nędzy i w eleganckich dzielnicach, w szpitalach i na uniwersytetach, ale szczególnie tam, gdzie ich się nie oczekuje" - pisze Yannou i za zadanie stawia sobie odnalezienie i opisanie tych nieoczekiwanych miejsc. Przedstawia barwny obraz żywiołu jezuickiego, opisuje chwile największej chwały i momenty najczarniejsze, nie boi się dotykać kontrowersji, które od czasów Ignacego Loyoli do dzisiaj szarpały i szarpią jego dzieło.
Czytamy więc o przyczynach kasaty zakonu w 1773 r., o trudnej więzi łączącej generałów Towarzystwa z papieżami - którym jezuici składają specjalny ślub posłuszeństwa. Nie bez znaczenia jest tu fakt, że generałów tych do dziś nazywa się "czarnymi papieżami"...
Autor pisze też o próbach nawracania Chińczyków (którzy na parę stuleci przed Vaticanum II mogli słuchać Mszy św. we własnym języku), o obronie południowoamerykańskich Indian przed kolonialistami, o walce z ubóstwem, doskonałej sieci edukacyjnej i rywalizacji z Opus Dei. Yannou jest historykiem, ale nie ogranicza się do suchego referowania faktów, dzięki czemu tak dobrze czyta się jego książkę.
Polskie wydanie nie jest niestety pozbawione błędów. Liczba literówek i błędów interpunkcyjnych rzuca cień na pracę korekty, w tłumaczeniu natomiast pojawiają się kalki językowe. Największy zarzut można postawić redakcji naukowej: nie tylko nie poprawiono błędów, które wychwycono w recenzjach francuskiego wydania (Yannou początek Vaticanum II przesuwa na rok 1961, myli też konstytucję soborową "Lumen gentium" z dekretem "Unitatis redintegratio"), ale też nie poprawiono błędu bliższego, zdawałoby się, Polakom: gen. Wojciech Jaruzelski nie ukończył wcale szkoły jezuitów, a gimnazjum księży marianów... Mimo tych błędów, które, miejmy nadzieję, znikną w kolejnych wydaniach, pozycję trzeba określić jednoznacznie jako wartą poznania.