Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Od razu pojawiła się okazja, by deklaracje zamienić w konkrety: Izrael poprosił Polskę o pomoc w tranzycie Żydów ze Związku Sowieckiego, który zezwolił na masową ich emigrację (ale nie wprost do Izraela, lecz przez wybrany kraj tranzytowy). Premier Mazowiecki zgodził się na tranzyt Żydów przez polskie lotniska, mimo zagrożenia ze strony arabskich terrorystów. W ten sposób w latach 1990-92 z ZSRR i Rosji do Izraela przerzucono – w ramach tajnej operacji „Most”, organizowanej przez Urząd Ochrony Państwa, Mosad i CIA – kilkadziesiąt tysięcy Żydów; przypieczętowało to nowy rozdział w relacjach obu państw.
25 lat później są one dużo bliższe, bo już nie tylko uwarunkowane dyplomacją, ale też relacjami międzyludzkimi. Debata o stosunkach polsko-żydowskich, która od lat toczy się w Polsce, zwiększa zainteresowanie wielokulturową przeszłością Polski, ale i zmusza do odpowiedzi na trudne pytania. W Polsce i Izraelu żyją ludzie, którzy o całej tej historii świadkują własnym życiem. Także polscy Żydzi, którzy mówią: jesteśmy dziećmi skłóconych rodziców. Nierzadko zdarza się, że oni w Izraelu połową serca nadal tęsknią za polskim domem – nawet jeśli ta tęsknota wyraża się w goryczy za tym, co utracone.
Jedną z takich osób jest Michał Handelzalc, czołowy izraelski krytyk teatralny i literacki, od 40 lat dziennikarz opiniotwórczego dziennika „Haaretz”, autor hebrajskich przekładów książek Gombrowicza, Sienkiewicza i Kołakowskiego. O sobie mówi żartobliwie, że w pracy jest „polską piątą kolumną”. Regularnie odwiedza polskie teatry, a sztuki, które go poruszają, recenzuje w chwilę po obejrzeniu. Zwłaszcza jeśli dotyczą – jak mówi – kompleksu polsko-żydowskiego. ©