Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przemysław Wilczyński: Mamy kryzys?
Anna Krawczak, eskpertka Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę: Najnowsze szacunki mówią o kilkuset, a nawet o tysiącu postanowień sądów o zabezpieczeniu dzieci, których to postanowień – pomimo przemocy w rodzinie – nie da się wykonać, gdyż w systemie pieczy zastępczej nie ma miejsc. Jednym z takich dzieci był chłopiec ze Świebodzina, który pół roku po niewykonanej sądowej decyzji został zakatowany na śmierć. Wolę więc mówić nie o kryzysie, lecz o systemowym stanie agonalnym.
Co jest jego przyczyną?
Po pierwsze, przewlekłe procedury sądowe. Z jednej strony mamy niedobór sędziów, z drugiej rutynę. Np. sędziowie rodzinni kierują w wielu sprawach zapytania do Opiniodawczych Zespołów Specjalistów Sądowych, podczas gdy np. w Warszawie oczekiwanie na odpowiedź trwa nawet półtora roku. Czy jest to konieczne w przypadku rodziny, z której zabrano już piątkę dzieci, a teraz urodziło się szóste? Nie sądzę. Efekt jest taki, że wiele dzieci tkwi w pieczy zastępczej, choć mogłyby np. iść do adopcji.
Problem drugi: brak zawodowych rodzin zastępczych. Niektóre powiaty – jak opisany przez "TP" niedawno złotoryjski – mówią: szukamy, ale nie możemy znaleźć. I nic im się nie da zrobić.
Być może trzeba zacząć korzystać z narzędzi, po które do tej pory nie sięgaliśmy. Np. zapis, że pobyt dziecka w placówce może trwać tylko do wyznaczonej daty. Albo kary finansowe dla powiatu, który nie stworzył rodzin zastępczych.
Niedawno weszła w życie tzw. ustawa Kamilka, zwiększająca ochronę dzieci przed krzywdzeniem. Czy prawo to, paradoksalnie, jeszcze zwiększy problemy?
To niestety prawdopodobne: ustawa nakłada na instytucje bardziej restrykcyjne procedury interwencyjne, np. w sytuacji podejrzenia krzywdzenia przez osobę najbliższą, czego efektem może być właśnie większa liczba dzieci sądownie zabezpieczanych. Ale ta ustawa została przyjęta w lipcu 2023 roku, więc był czas, by się przygotować do jej wdrożenia. Niestety, ani nie usprawniono pracy sądów, ani nie wzmocniono systemu pieczy.
Niektóre organizacje postulują teraz wprowadzenie ogólnopolskiego rejestru pieczy, dzięki któremu powiat X, w którym nie ma rodzin, mógłby wysłać dziecko do powiatu Y, gdzie miejsca są.
Taki rejestr się doraźnie przyda, tzn. opóźni katastrofę. Podobnie może zadziałać ministerialny nakaz wzywający wszystkie powiaty do dokonania natychmiastowej inwentaryzacji – ile mają w systemie dzieci, ile miejsc itd.
To wszystko jednak nie zastąpi wielkiej reformy pieczy zastępczej, czyli napisania nowej ustawy o ochronie dzieci oraz nowego kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Ministerstwo rodziny zorganizowało kilka tygodni temu spotkanie ze środowiskami pieczy zastępczej, którego efektem było m.in. powołanie pięciu grup roboczych. Niepokoi mnie brak w tej sprawie ciągu dalszego. Oby nastąpił jak najprędzej.
Dr Anna Krawczak jest współzałożycielką Interdyscyplinarnego Zespołu Badań nad Dzieciństwem UW, ekspertką m.in. Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.