Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ale trudno o mniej wygodny sposób podróżowania: nawet pięć dni w ciasnej, nieklimatyzowanej i nieogrzewanej kabinie, bez możliwości umycia się czy choćby wyprostowania, gdzie za gimnastykę służyć mogło wyłącznie rozkładanie fotela do półleżącej pozycji. Do tego brak snu: z powodu braku autopilota nie można było zmrużyć oczu na dłużej niż 20 minut. Jeśli chce się tworzyć historię, trzeba się poświęcać.
Ogromny samolot, o skrzydłach większych niż te, na których lata boeing 747, ale lżejszy od samochodu, obleciał właśnie świat bez zużywania jednej kropli paliwa. Podczas podzielonego na 17 odcinków lotu dwaj zamieniający się miejscami piloci André Borschberg i Bertrand Piccard (z tych Piccardów – rodziny od pokoleń bijącej lotnicze i morskie rekordy) pokonali 42 tys. km wyłącznie dzięki energii słonecznej – nawet w nocy cztery słabiutkie, 10-konne silniczki samolotu zasilała energia zgromadzona za dnia w bateriach litowo-jonowych.
Po co? Żeby pokazać, co jest możliwe. Wart 170 mln dolarów program miał dowieść, że energia słoneczna to energia przyszłości, że trudno znaleźć takie zastosowanie paliw kopalnych, w którym słońce nie mogłoby ich zastąpić.
I coś w tym jest, bo znaleźliśmy się właśnie w punkcie zwrotnym. W maju po raz pierwszy w historii Portugalia i Niemcy przez kilkadziesiąt godzin wyprodukowały tyle energii z odnawialnych źródeł, że były w tym czasie zasilane wyłącznie przez nie. Koszty energii odnawialnej, a zwłaszcza energetyki słonecznej, spadają gwałtownie: naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego szacują, że koszty fotowoltaiki spadają o 10 proc. rocznie – i będą wciąż spadały przynajmniej przez najbliższych kilka-kilkanaście lat. A już między 2004 a 2014 r. „słoneczna” produkcja prądu w Unii Europejskiej skoczyła z 0,7 TWh do 92,3 TWh: to wzrost o 13 tys. procent w 10 lat.
Słowem – ogromny, przypominający delikatny latawiec Solar Impulse może się okazać heroldem nieodległej przyszłości. Byłoby tylko dobrze, gdyby inżynierowie popracowali nieco nad jego prędkością. ©
WOJCIECH BRZEZIŃSKI jest dziennikarzem Polsat News, gdzie prowadzi autorski program popularnonaukowy „Horyzont zdarzeń”. Stale współpracuje z „Tygodnikiem”.