Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Polska naruszyła art. 10 Konwencji o ochronie praw człowieka, gwarantujący prawo do wyrażania opinii, nakładając na Dorotę Rabczewską 5 tys. zł kary za jej wypowiedź na temat Biblii, która obrażała uczucia religijne katolików – orzekł Europejski Trybunał Praw Człowieka i nakazał wypłacić piosenkarce 10 tys. euro. Doda została skazana w 2012 r. przez warszawski sąd rejonowy za wypowiedź, w której stwierdziła: „Ciężko wierzyć w coś, co spisał ktoś napruty winem i palący jakieś zioła”. Wyrok został podtrzymany w drugiej instancji, a Trybunał Konstytucyjny uznał jego zgodność z Konstytucją.
Przez dziesięć lat poważne instytucje dywagowały nad niemądrą i rzeczywiście lekceważącą opinią, z którą teraz, dzięki wyrokowi w Strasburgu, może zapoznać się cały świat. Dobrej rekomendacji nie wystawia to też nam – katolikom. Jezus przyjął swój los i znosił obelgi – czy taka postawa przestała być dla nas religijnie ważna?
Ale zamieszanie wokół wypowiedzi Dody może też mieć pozytywny skutek. Pod warunkiem, że sprowokuje w Polsce dyskusję nad sensem artykułu 196 kk o obrazie uczuć religijnych. Według uzasadnienia wyroku ETPC, obraza uczuć religijnych jest wtedy groźna dla porządku demokratycznego, gdy podżega do nietolerancji religijnej. W Polsce norma ta jest dużo szerzej interpretowana.