Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na koniec pracy nad nowelizacją ustawy o dostępie do informacji publicznej senator Marek Rocki (PO) wprowadził poprawkę, przegłosowaną następnie głosami koalicji. Głosi ona, że urzędnik może odmówić informacji, jeśli będzie ona dotyczyła "ważnego interesu gospodarczego państwa". Ustawodawca przewiduje dwie takie sytuacje: potencjalne osłabienie pozycji państwa w negocjacjach np. umów międzynarodowych lub w ramach Unii Europejskiej oraz konieczność ochrony interesów majątkowych państwa w postępowaniach przed trybunałami czy sądami.
Jak realizacja ustawy może wyglądać w praktyce? Jeśli np., obywatelu, zechcesz zapytać w Ministerstwie Gospodarki o szczegóły dotyczące finansowania planowanej elektrowni atomowej, urzędnicy będą mogli zasłonić się tajemnicą. Jeśli przyjdzie ci do głowy zapytać o skład cieczy używanej do pozyskiwania gazu łupkowego albo o szczegóły porozumień z firmami poszukiwawczymi, również dostaniesz kosza. Są to sprawy międzynarodowe, ważne, a ty nie powinieneś głupimi pytaniami narażać na szwank polskiej racji stanu. Takich spraw, dodajmy, są setki, a sam przepis skonstruowany jest na tyle szeroko, że można go stosować właściwie według uznania.
Dobrze, że Platforma i PSL chcą wzmacniać siłę przetargową Polski w najważniejszych kwestiach. Zamiast jednak zamykać gęby niesfornym krytykom, powinni raczej pomyśleć o tym, jak prowadzić szerokie konsultacje społeczne i informować ciemny lud o swoich zamierzeniach.
Zagrywka senatora Rockiego wskazuje jednak, że koalicji marzy się przede wszystkim milczenie.