Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kiedy już odejdą w zapomnienie straszliwe ostatnie minuty, podczas których nieniepokojeni przez nikogo Japończycy wymieniali piłkę między sobą, kiedy wyczerpie się potencjał dowcipów związanych z wejściem na boisko piłkarza Peszki, kiedy zostanie wreszcie wyjaśniona kwestia przynoszenia głowy selekcjonera tym z nas, którzy nadal spragnieni są igrzysk, kiedy poznamy już wszystkie plotki o tym, czy Krychowiak dogadywał się z Glikiem, kiedy już odprawimy sąd nad najsłynniejszym i najbogatszym, który na końcu okazał się głęboko ludzki nie wykorzystując najlepszej sytuacji strzeleckiej na tym mundialu, kiedy znudzą nas wszystkie te memy z piłkarzami, którzy mają czelność w tej sytuacji jechać na wakacje, zostanie to zdjęcie. Zdjęcie gromadki dzieci ze szpitala onkologicznego w Poznaniu, oglądających mecz.
Strefa kibica w poznanskim oddziale onkologicznym ❤❤❤ #JPNPOL pic.twitter.com/6OLYDlhmKL
— Ula Gosk (@gosk82) 28 czerwca 2018
Siedzą na niewygodnych, czasem drewnianych, czasem plastikowych krzesełkach w ciasnym korytarzu. Jedno na wózku, dwoje na łóżku, które w chwilach największego obłożenia służy zapewne dodatkowym pacjentom. Każde patrzy gdzie indziej: jedno spogląda w obiektyw, drugie w bok, trzecie przytyka palec do oka (fraza, że ociera łzę, byłaby jednak nadużyciem). Towarzyszą im, będąc bohaterkami drugiego planu, matki; na zdjęciu nie ma ani jednego mężczyzny. Niektóre dzieci są bez włosów (kobieta, która zamieściła zdjęcie na Twitterze, w trakcie meczu napisała jeszcze: „Tekst mojej 7latki: >>Mamo, może jakby Lewandowski ogolił się na łyso, to by lepiej grał<<”). Niektóre są podpięte do jakiejś medycznej aparatury. Kilku towarzyszą kroplówki, do których stojaki zdają się jeszcze wyciągać w górę pionową skądinąd fotografię. Większość ma pomalowane na białoczerwono twarze. Wszystkie otulają się szalikami z napisem „Polska”.
Wiele by można o tym zdjęciu napisać łatwych zdań. O kondycji polskich szpitali na przykład. Albo o kondycji polskiej reprezentacji. Przyznam, że nie mam na to wielkiej ochoty. Zbyt wiele widziałem na przykład autentycznego wzruszenia piłkarzy podczas wizyt w szpitalach, by szukać teraz łatwego cepa na kadrę Adama Nawałki (nigdy zresztą nie uważałem, że jej problemem był brak chęci). Ta fotografia ma swoich bohaterów, rozgrywających swój mecz, który nie powinien służyć za paliwo do rozgrywania naszych. Mam wielką nadzieję, że przy bramce Jana Bednarka ci bohaterowie naprawdę się uśmiechnęli, a jeśli tak, to może jest to ważny argument za organizowaniem tego cholernego mundialu.
Czytaj także: Michał Okoński: Kompletna i nie tak znowu krótka metafizyka piłki nożnej
POLECAMY: MUNDIAL 2018 W SPECJALNYM SERWISIE "TP"