Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Abp szczecińsko-kamieński Andrzej Dzięga na trzy lata przed osiągnięciem wieku emerytalnego zrezygnował z urzędu, a papież Franciszek rezygnację przyjął. Sytuacja nietypowa w polskim episkopacie, ale na prawdziwą jej wagę wskazuje fakt, że wobec metropolity szczecińsko-kamieńskiego toczą się dwa postępowania kanoniczne dotyczące oskarżeń o chronienie księży drapieżców seksualnych.
Przedwczesne przejście na emeryturę wzbudziło pytania o związek ustąpienia z urzędu z tamtymi postępowaniami. Od początku pojawiły się głosy, że abp Dzięga do rezygnacji został zmuszony przez Watykan. On sam w liście do księży swojej diecezji twierdził, że przyczyny są wyłącznie zdrowotne. Po kilku dniach Nuncjatura wyjaśniła, że „decyzje związane z odejściem abpa Andrzeja Dzięgi z urzędu (…) podjęte zostały w następstwie dochodzenia prowadzonego z ramienia Stolicy Apostolskiej”. Dobrze, że zdecydowano się ujawnić prawdę, szkoda, że nie od razu – abp Dzięga nie mógłby w swoim liście kłamać.
Trzeba jednak jasno powiedzieć, że „wysyłanie” na emeryturę biskupów, którzy dopuścili się poważnych zaniedbań albo którzy wręcz chronili sprawców przestępstw, narusza elementarne poczucie i zasady sprawiedliwości. Nie chodzi tylko o to, że każdy biskup emeryt ma zapewnione luksusowe życie, zwłaszcza jak na polskie warunki. Jeszcze ważniejsze jest to, że ten sposób działania szkodzi dochodzeniu do prawdy i jasnemu określeniu, kto jest krzywdzicielem, kto zaś osobą skrzywdzoną. A to podstawa jakiegokolwiek procesu naprawy krzywdy.
Okoliczności rezygnacji abp. Dzięgi ujawniają ciemną stronę kościelnej instytucji. W tym kontekście warto odnotować pierwszą publiczną krytyczną (i bardzo osobistą) reakcję innego polskiego biskupa, Artura Ważnego, biskupa pomocniczego z Tarnowa, z którym solidarność wyrazili już biskupi pomocniczy lubelski Adam Bab, siedlecki – Grzegorz Suchodolski i legnicki – Piotr Wawrzynek. Bp Ważny ogłosił na Facebooku, że czuje „pomieszane ze sobą gniew, złość, wstyd... Brak zgody”, wyraził solidarność z osobami skrzywdzonymi i przeprosił je.
Artykuł aktualizowany 26 lutego 2024 r.