Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Najpierw irański nalot w Iraku, później katastrofa ukraińskiego samolotu pasażerskiego w Teheranie, w wyniku której zginęło 176 osób – tak wyglądała ostatnia noc na Bliskim Wschodzie. Nie ma na razie podstaw, by przypuszczać, że to drugie wydarzenie miało związek z aktywnością wojskową w rejonie.
Iran: ten atak to obrona
W środę nad ranem 22 rakiety balistyczne Fateh-313, wystrzelone z terytorium Iranu, spadły na dwie amerykańskie bazy wojskowe w Iraku – położoną na zachodzie kraju Al-Asad (z której od 2017 r. prowadzono operacje przeciwko Państwu Islamskiego; rok temu wizytował ją prezydent Donald Trump) oraz na bazę przy lotnisku w Irbilu, stolicy irackiego Kurdystanu. Według miejscowych źródeł nikt nie zginął. Premier Iraku ogłosił, że kilkadziesiąt minut wcześniej jego kraj został przez Teheran ostrzeżony o nalotach. Także wywiad USA uprzedzał przed nadchodzącym atakiem; żołnierze mieli podczas niego przebywać w schronach.
Dla Iranu nocne ataki to pierwsza odpowiedź na śmierć gen. Kasema Sulejmaniego, uchodzącego za architekta polityki bliskowschodniej Teheranu, którego 3 stycznia w Bagdadzie, na polecenie prezydenta Donalda Trumpa, zabili Amerykanie. Odpowiedź pierwsza – pytanie, czy ostatnia.
Irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej, z którym związany był Sulejmani, ogłosił, że rozpoczęła się „krwawa zemsta”; ajatollah Ali Chamenei uznał atak za „policzek w twarz” Amerykanów i zapowiedział, że ostatecznym celem jego kraju jest pozbycie się wojsk USA z całego Bliskiego Wschodu. Jednak minister spraw zagranicznych tonował nastroje – jego zdaniem atak był reakcją „proporcjonalną” (czytaj: uprawnioną i niemającą na celu nasilenia konfliktu). „Nie dążymy do eskalacji ani do wojny, będziemy jednak bronić się przed wszelką agresją”, napisał na Twitterze Mohammad Dżawad Zarif.
USA: co zrobi Trump?
Atak nastąpił kilka godzin po wtorkowym pogrzebie Sulejmaniego w Kermanie (podczas którego, w wyniku stratowania przez tłum, zginęło 56 osób). Rakiety wystrzelono o 1.20 nad ranem (o tej samej godzinie zginął wcześniej Sulejmani), zaś irańskie media i propaganda informują o nalocie na bazy USA w tryumfalnym tonie. Co dalej z groźbą regionalnej wojny na Bliskim Wschodzie? Zależy to m.in. od tego, czy w Iranie zwycięży poczucie, iż zemsta już się dokonała. Teheranowi nie zależy na otwartym konflikcie – o wiele lepiej radzi sobie w „wojnach zastępczych”, toczonych od Syrii po Jemen przez proirańskie oddziały. Lider szyickich milicji w Iraku zapowiedział dziś rano, że przyszedł czas na zbrojną reakcję z ich strony.
Druga zmienna to reakcja Amerykanów. Po spotkaniu z doradcami ds. bezpieczeństwa prezydent Donald Trump – który wcześniej groził, że w razie irańskiego ataku jest gotów wydać rozkaz do ataku na 52 cele w Iranie, także te o dużym znaczeniu dla irańskiej kultury – zapowiedział, że swoje oświadczenie wyda dopiero dziś rano czasu waszyngtońskiego. Jego zachowanie tuż po ataku nie wskazywało jednak na chęć eskalacji konfliktu. Anonimowe źródła w Pentagonie potwierdziły telewizji CNN, że irański odwet wyglądał na zaplanowany tak, aby wywarł duże wrażenie propagandowe i jednocześnie nie spowodował śmierci żołnierzy USA.
Katastrofa nad Teheranem
Tymczasem tragiczne wiadomości spłynęły rano z samego Teheranu, gdzie dwie minuty po starcie doszło do katastrofy pasażerskiego Boeinga 737-800 należącego do Ukraine International Airlines. Lecący do Kijowa samolot spadł z wysokości ok. 2,5 kilometrów; na nagraniu wideo nakręconym z ziemi widać, że maszyna płonie w powietrzu. Zginęło 176 osób (w tym 82 obywateli Iranu i 63 Kanady).
Na stronie internetowej ambasady Ukrainy w Teheranie szybko opublikowano oświadczenie, z którego wynikało, że irańskie władze poinformowały placówkę o awarii silnika, później jednak informację tę zastąpiono ostrzeżeniem przed podróżą do Iranu. Choć trwają spekulacje, czy katastrofa miała związek z aktywnością wojskową (jeszcze zanim do niej doszło, kilka linii lotniczych zawiesiło loty do Iranu; także LOT zmienił trasy rejsów na Daleki Wschód, aby nie przebiegały nad terytorium tego państwa) – na razie nie ma w tej sprawie żadnych dowodów.
Jest to pierwszy wypadek w 28-letniej historii Ukrainian International Airlines, największej ukraińskiej linii lotniczej.
CZYTAJ TAKŻE