Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Środowiska artystyczne, co ostatnio wypłynęło w polskim teatrze, a wcześniej w światowym środowisku filmowym wraz z akcją #MeToo, są w szczególny sposób podatne na mobbing, dyskryminację czy molestowanie seksualne. Jak takie zachowania dostrzec i zdefiniować? Jak na nie reagować? Właśnie o tym mówi dokument, który – choć stworzony przez kobiety – nie ogranicza się wyłącznie do praw kobiet pracujących w środowisku filmowym. Mowa w nim o szeroko pojętej godności osobistej, która jakże często bywa naruszana w branży audiowizualnej pod pretekstem panujących tam obyczajów czy specyfiki „procesu twórczego”.
Dlatego kodeks przypomina o rzeczach zdawałoby się elementarnych – na przykładach o zatrudnianiu pod kątem rzeczywistych kwalifikacji czy o uprawnieniach osób na umowach cywilnoprawnych. Ale mowa w nim także o sprawach mniej oczywistych, na przykład o języku, jakim komunikują się osoby na planach filmowych czy telewizyjnych. Wreszcie, dobre praktyki obejmują również odpowiedzialność społeczną, w tym ekologiczną, ochronę prywatności oraz uczciwość i lojalność w warunkach konkurencji rynkowej.
Deklaracja ma postać dokumentu uzupełniającego, który ma być przedkładany pracownikom, współpracownikom czy współtwórcom, i sformułowana została w pierwszej osobie liczy mnogiej: „przestrzegamy”, „przeciwdziałamy”, „nie nadużywamy”… Jest zebranym w punktach wielogłosem środowiska filmowego, narastającym przez lata w ciszy lub w szeptanych rozmowach. A także czymś na kształt nowej broszury BHP, w której znalazły się te wszystkie „miękkie” problemy, o których nie wspominają „twarde” kodeksy.
Pozostaje mieć nadzieję, że to programowe „my” obejmie w pierwszej kolejności tych, od których zależy najwięcej. I przełoży się na trwałą zmianę. ©
CZYTAJ WIĘCEJ: RECENZJE FILMOWE ANITY PIOTROWSKIEJ >>>