Nowoczesność poza czasem

Z Andrzejem Starmachem, kuratorem retrospektywy Jerzego Nowosielskiego w Zachęcie, rozmawia Jan Strzałka

30.03.2003

Czyta się kilka minut

JAN STRZAŁKA: Kim dla Pana jest Jerzy Nowosielski?
ANDRZEJ STARMACH: Z Nowosielskim przyjaźnię się - myślę, że mogę użyć tego słowa - dłużej niż wystawiam i sprzedaję jego obrazy. W krąg jego znajomych wszedłem w 1973 r., studiując historię sztuki - stało się to dzięki Tadeuszowi Brzozowskiemu. Wtedy też poznałem przyjaciół Nowosielskiego, przede wszystkim prof. Mieczysława Porębskiego, krytyka i znawcę tego niezwykłego artysty. Nowosielski i Porębski przyjaźnią się od czasów okupacji, kiedy uczyli się w krakowskiej Kunst-gewerbeschule i uczestniczyli w konspiracyjnym życiu kulturalnym. Do grona przyjaciół zaliczali się także inni artyści Grupy Krakowskiej oraz Tadeusz Różewicz.

Sztukę Nowosielskiego poznałem jako licealista. Po niedzielnej Mszy ojciec prowadził mnie do galerii czy muzeum - nie cierpiałem tych wypraw, dopóki nie ujrzałem obrazów Nowosielskiego. Wcześniej interesowałem się astronomią, spotkanie z Nowosielskim dało mi impuls do studiowania historii sztuki. A od 14 lat jestem jego marszandem.

Prof. Porębski napisał kiedyś, że Nowosielski nigdy nie był malarzem rynkowym. Tymczasem teraz jesteśmy świadkami jego sukcesu komercyjnego...
Mieczysław Porębski ma rację. W PRL nie istniał rynek sztuki. W latach 60. polskie obrazy kupowali obcokrajowcy - praca Stażewskiego, Brzozowskiego czy Nowosielskiego kosztowała 100 dolarów! Sporo wywiezionych na Zachód dzieł odnalazłem w ostatnich latach w tamtejszych domach aukcyjnych, a nawet na targach staroci. Ale najbardziej sensacyjnych odkryć dokonałem w piwnicy artysty. Ujrzałem obrazy, które znałem wyłącznie z opisu - nie istniały nawet ich reprodukcje. Pośród nich była np. słynna ,,Zima w Rosji”.

Nowosielski stał się cenny dopiero w nowej Polsce. Pojawili się ludzie zamożni i wykształceni, zainteresowani kolekcjonowaniem sztuki. Zmieniają się nasze gusta estetyczne. Dziś np. Tadeusz Makowski jest bardziej poszukiwany, czyli droższy, niż Józef Brandt czy Józef Chełmoński. Coraz bardziej ceni się awangardę, Grupę Krakowską. Polski rynek sztuki upodabnia się do światowego, gdzie największe zainteresowanie budzi dziś sztuka współczesna, która stanowi 70-80 proc. rynku.

Jednak Nowosielski pozostaje nadal malarzem nierynkowym, żyje z dala od światowego zgiełku. Brzmi to paradoksalnie, zważywszy, że należy do najbardziej cenionych malarzy polskich. Pośród artystów współczesnych jego dzieła osiągają ceny rekordowe - w domu aukcyjnym Agra zapłacono za jego obraz 180 tys. Dawno przebił Kossaka. Kolekcjonerzy skłonni są płacić za obrazy Nowosielskiego więcej niż za niektóre dzieła Malczewskiego, a jestem przekonany, iż ich wartość nadal będzie rosła... Osobność Nowosielskiego pozwoliła mu ocalić wolność artystyczną. Nigdy nie gonił za modą, choć czasami moda sprzyjała jego malarstwu.

Czy Nowosielski chętnie wystawiał i sprzedawał obrazy?
Niechętnie sprzedaje obrazy, ale lubi ofiarowywać je przyjaciołom i oddawać na aukcje charytatywne. Większość dzieł z dawnych lat, które znajdują się w prywatnych kolekcjach, to jego dary. Jest przywiązany do kilku dzieł, ale bardziej zżyta jest z nimi p. Zofia Nowosielska. Jeśli darzyła jakiś obraz szczególnym sentymentem, nie sposób go było kupić, choć można było otrzymać w prezencie. Bywało, że Nowosielski sprzedał albo sprezentował komuś swoją pracę, a p. Zofia wpadała w rozpacz, więc dla świętego spokoju mąż malował dla niej wierną kopię.

W teorii ikony nie istnieje pojęcie kopii...
Toteż repliki deprecjonowałyby każdego, ale nie Nowosielskiego, artystę ikony. Myślę, że malarz najbardziej przywiązany jest do domowego ołtarzyka, kilku namalowanych dla siebie ikon, przed którymi pali świeczki. To dla niego absolutna świętość. Nie pokazuje ich na wystawach, choć poza tym nie ma oporów przeciw wystawianiu swoich obrazów.

Czego najbardziej poszukują kolekcjonerzy? Czy interesują się abstrakcjami?
Najbardziej poszukiwane są akty Nowosielskiego, ale ja w prywatnej kolekcji mam wyłącznie jego abstrakcje. Jestem dumny z najwcześniejszych, z lat 19471948: ,,Zimy w Rosji”, ,,Bitwy o Addis Abebę”, „Posadzki w łazience”, które należą do kanonu polskiego malarstwa - wraz z ,,Prorokiem” Brzozowskiego i ,,Niebem nad górami” Wróblewskiego przesądziły o losach naszej sztuki powojennej.

Czy Nowosielski pozwalał Panu podpatrywać siebie podczas malowania?
Czyjaś obecność mu nie przeszkadzała. Potrafił pracować w każdych warunkach, nie potrzebował światła dziennego. Płótno czy papier rozkładał na stole kuchennym, niskim - bo z obciętymi nogami. Pierwszą sztalugę otrzymał od żony dopiero w latach 70. Na sztalugach stawiał gotowe już obrazy, by się im przyjrzeć. Pracując, krążył wokół stołu, żartował. Porębski ujrzał w jego pracowni dziecięcą kolejkę wąskotorową; ojciec Nowosielskiego pracował na kolei, a tory i wagoniki pojawiają się często w pejzażach malarza.

Nowosielscy zajmują trzypokojowe mieszkanie, jeden pokój przeznaczony jestna pracownię. Mają proste meble z lat 60. i dwie szafy ludowe, stary kredens, zwyczajne biurowe regały na obrazy - wszystko to malarz ozdobił genialnymi abstrakcjami.

Czym wystawa w Zachęcie różni się od retrospektywy sprzed 10 lat?
Przede wszystkim jest większa: to około 400 obrazów i 200 rysunków. Kluczem jest opowieść o życiu artystycznym Nowosielskiego. Zbudowałem w Zachęcie labirynt, widz musi przebyć go wraz z malarzem. W katalogu znalazł się jedynie krótki tekst Porębskiego i obszerne kalendarium. Chcę, by obrazy mówiły same. Chcę też pokazać dzieła mniej znane, zwłaszcza z lat 40. Obrazy te, podobnie jak abstrakcyjne rysunki, nie były dotąd pokazywane. Wygrzebałem je zmagazynów muzealnych, z kolekcji prywatnych, z piwnicy Nowosielskiego.

Pierwsza wystawa Nowosielskiego odbyła się w Krakowie w r. 1943 przy ul. Szewskiej 21, w mieszkaniu Siedleckich, w którym Kantor wystawił „Balladynę”. Nawet Nowosielski nie pamięta, jakie obrazy wówczas prezentował. Może od dawna nie istnieją? Niektóre z ocalonych martwych natur i pejzaży - „Dziewczyna na leżaku” (1941) czy „Wiolonczela” (1942) - świadczą, że 18-letni Nowosielski był już dojrzałym artystą. Późniejsze abstrakcje, np. te z 1947 r., są kontynuacją i rozwinięciem myśli obecnej w dziełach okupacyjnych. Wieszając w Zachęcie obrazy w porządku chronologicznym, nie mogłem się oprzeć zdumieniu: niekiedy wieszałem obok siebie prace z różnych epok, ale widz dostrzeże to dopiero wtedy, gdy przeczyta podpisy.

Pierwsza sala poświęcona jest juweniliom i kończy się obrazami z 1947 r. Potem sala z abstrakcjami. Niektóre z nich Nowosielski pokazywał w 1948 r. podczas krakowskiej wystawy sztuki nowoczesnej, ale dopiero teraz prezentuje je wszystkie razem. W następnej sali - obrazy socrealistyczne, których Nowosielski nigdy się nie wypierał. Dziwny to socrealizm, wystarczy przyjrzeć się portretowi Majakowskiego, by odkryć wpływy sztuki bizantyjskiej, ale i abstrakcyjnej. Nic dziwnego, że ówcześni organizatorzy wystaw odrzucali te prace.

A potem kolejne sale... Wystawa zajmuje 1600 metrów kwadratowych ścian, przebudowaliśmy sale, by zasłonić architekturę Zachęty. Z abstrakcji i aktów stworzyliśmy ikonostasy, wieszaliśmy je jak domowe ikony: wysoko pod powałą, odchylone od ściany. Patrząc na dzieła tworzone przez 60 lat, warto pamiętać, co kiedyś mówił Porębski: ,,Kto wie, czy kiedyś nie będą to może jedyne obrazy, które przechowają nie uszczuploną prawdę swojego miejsca i czasu, nieprostą prawdę lat, w jakich powstały”. Lat i doświadczeń tak okrutnych, że Porębski ukuł dla fenomenu Nowosielskiego pojęcie realizmu eschatologicznego.

Wystawę zamyka ascetyczny akt, rysunek z 1999 - ostatnia praca Profesora. Dzieło symbolicznie wieńczące jego twórczość, hołd złożony kobiecości.

ANDRZEJ STARMACH jest historykiem sztuki, prowadzi Starmach Gallery w Krakowie, jest marszandem Jerzego Nowosielskiego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2003