Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tak, dopuszczam obniżenie stóp, tak, dopuszczam stopy ujemne, które – przypomnę – są w całej strefie euro” – przyznał szef NBP Adam Glapiński podczas ostatniej konferencji prasowej.
Prezes zastrzegł, że bank centralny przeprowadził analizę skutków ewentualnej obniżki stóp poniżej zera. Jego zdaniem mogłoby do niej dojść w przypadku „radykalnego pogorszenia ogólnej sytuacji gospodarki”. Biorąc pod uwagę prognozy ekonomistów, którzy spodziewają się raczej poprawy koniunktury na skutek zdejmowania obostrzeń sanitarnych (jeśli przyspieszy program szczepień), ryzyko ujemnych stóp procentowych w polskiej gospodarce nie jest dziś wysokie. Warto jednak odpowiedzieć sobie na pytanie, co mogłyby one oznaczać.
Po pierwsze – jeszcze szybciej topniejące oszczędności w bankach. Przy obecnym poziomie bliskim zeru większość lokat nie daje zysków – rachityczne odsetki zjadają inflacja i opłaty. Po obniżce stóp samo trzymanie pieniędzy na lokacie zacznie kosztować. Niestety, na kredyty, do których dopłacą nam banki, nie mamy co liczyć: banki ściągną z klientów swoje w postaci opłat i prowizji, na wysokość których nie mają wpływu stopy procentowe NBP.
Ewentualna obniżka mieć będzie wreszcie wpływ na gospodarkę (odpływ gotówki z sektora bankowego), ale tym na razie nie warto zaprzątać sobie głowy. Być może stopy „zamarzną” na dotychczasowym poziomie. ©℗