Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Za nami ciepła i do tego sucha jesień, po której przyszła podobna zima. Grudzień – jak podaje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej – był w porównaniu z wieloletnią średnią dla tego miesiąca cieplejszy o ponad dwa stopnie Celsjusza. Na południu kraju w połowie miesiąca temperatury w ciągu dnia sięgały nawet 17–18 stopni. Suma opadów na większości obszaru Polski zatrzymała się za to poniżej średniej. Rekord padł w Płocku, gdzie przez cały grudzień spadło 6,6 mm wody, co stanowiło tylko 17,2 proc. normy miesięcznej.
Dlatego Państwowa Służba Hydro- geologiczna w najnowszym komunikacie ostrzega, że aż w 11 z 16 województw poziom wód gruntowych spadł w styczniu poniżej stanów ostrzegawczych. Jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie, suszę, która nawiedziła Polskę latem ubiegłego roku, tego lata możemy wspominać z rozrzewnieniem. Wyschnięte przydomowe studnie i problemy z dostawami wody bieżącej z płytkich ujęć, notowane wtedy incydentalnie, w tym roku mogą już mieć – jak piszą w biuletynie badacze PSH – charakter regionalny.
Jesień, a zwłaszcza zima, w polskim klimacie są kluczowym okresem dla zasobów wód podziemnych, zwłaszcza tych przy powierzchni. A raczej były, bo typowe dla tych pór roku opady deszczu i śniegu oraz temperatury na granicy zera, umożliwiające powolne przenikanie wody w głąb gruntu, odchodzą do przeszłości. Sytuację komplikuje dodatkowo kumulacja okresów suszy. Podobne niżówki wystąpiły w 2015 i 2016 r. Kolejny rok obfitował w opady, ale w 2018 i 2019 r. od późnej jesieni do wczesnej wiosny ponownie zabrakło warunków, w których poziom wód gruntowych mógłby się odbudować.
Dyspozycyjne zasoby wód podziemnych, czyli zidentyfikowane i nadające się do eksploatacji źródła, które są też się w stanie odnawiać, liczą w Polsce łącznie około 14 kilometrów sześciennych. Aktualnie wykorzystujemy je w około 13–17 proc. ©℗