Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W przedostatnim numerze „TP” przeczytałem komentarz Marka Rabija o sprawie przekopu Mierzei Wiślanej. Autor podaje kilka słusznych argumentów przeciwko projektowi, ale pisze również: „Korzyści? Te strategiczne przestały mieć znaczenie, odkąd Rosja podpisała umowę z UE i nie utrudnia żeglugi przez Cieśninę Piławską”. Po pierwsze, nie ma żadnej umowy między Rosją a UE w sprawie Cieśniny. Również dlatego, że podpisywanie takich umów nie jest kompetencją Unii. Jest wyłącznie dwustronna umowa polsko-rosyjska z 2009 r. Po drugie, Rosja utrudnia swobodny przepływ przez Cieśninę, gdyż umowa dwustronna dotyczy tylko jednostek pływających pod polską i rosyjską banderą (choć i tu wprowadza ona szereg obostrzeń). Jednostki państw trzecich są dopuszczone przez Rosję na mocy jednostronnej regulacji z 2009 r., która w każdym momencie może być cofnięta. Jest to jednak możliwe tylko pod warunkiem spełnienia kilku wymagań (m.in. notyfikowanie zamiaru przepływu na 15 dni wcześniej i wniesienia opłaty). W istocie blokuje to swobodną żeglugę i jest niezgodne z konwencją o prawie morza. Ponadto tor wodny w Cieśninie Piławskiej jest bardzo płytki i może przyjmować jedynie niewielkie jednostki (zanurzenie do 1,8 m).
Autorzy wydrukowanych na łamach „Tygodnika” listów otrzymają kubki z rysunkiem Macieja Sieńczyka.