Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Sejm rozpoczął prace nad ustawą o zawodzie ratownika medycznego, ponieważ rząd planuje poważną zmianę w jego finansowaniu. Obecnie za działalność zespołów ratownictwa (czyli po prostu „karetek”) płaci budżet państwa. Jeśli PiS przeprowadzi przez parlament zmianę innych przepisów, które w tej chwili są na etapie założeń, już w przyszłym roku może być to zadanie NFZ, a budżet uwolni się od wydatku rzędu 4 mld złotych rocznie.
W NFZ, cokolwiek mówiliby na ten temat politycy, pieniędzy nie zbywa. Jest ich o wiele za mało w stosunku do potrzeb, a Polska wydaje na zdrowie bardzo mało – według danych GUS w 2021 r. 4,9 proc. PKB, a w tym roku może to być jeszcze mniej. Rząd chwali się budżetem NFZ na poziomie 6 proc. PKB tylko dlatego, że dzięki zabiegowi księgowemu wydatki na zdrowie odnosi do PKB sprzed dwóch lat.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
LEPSZA OPIEKA ZDROWOTNA, ALE NIE WSZĘDZIE I NIE DLA WSZYSTKICH >>>>
W tej sytuacji uchwalanie ustawy o zawodzie ratownika wygląda jak próba odwrócenia uwagi od prawdziwych wyzwań. Oczywiście, dobrze że ok. 23 tysięcy ratowników zyska swój samorząd (związków zawodowych mają aż nadmiar) – będzie to wspólna reprezentacja, stojąca na straży jakości i godności zawodu. Dobrze, że ustawa otworzy ścieżki awansu zawodowego dla ratowników. Z drugiej strony, źle że prawdopodobnie odbędzie się to kosztem innych profesji – już mówią o tym głośno pielęgniarki. Napięty budżet sprawia, że możliwości faktycznego rozwoju dla pracowników medycznych są ograniczone, a bezpieczny i pewny dostęp pacjenta do opieki medycznej, również w stanach nagłych – daleki od optimum. ©