Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W Karolinie Południowej obyło się bez niespodzianek: po przeliczeniu 95 proc. głosów Trump ma 20 pkt. proc. przewagi nad byłą ambasadorką USA przy ONZ – Nikki Haley. Porażka jest wyjątkowo gorzka: polityczka poniosła klęskę w rodzimym stanie, gdzie jeszcze do 2017 r. rządziła jako gubernatorka.
Według AP Vote Cast około 6 na 10 wyborców w Karolinie Południowej deklaruje dziś poparcie dla trumpowskiego ruchu Make America Great Again. Elektorat ten w ślad za Trumpem kwestionuje zasadność pomagania Ukrainie, uważa, że imigranci szkodzą Ameryce, a postępowania karne wobec byłego prezydenta są przejawem nagonki politycznej. Pomimo tych nastrojów Haley zapowiada pozostanie w wyścigu przynajmniej do 5 marca, gdy do urn pójdą mieszkańcy 15 stanów.
Trump w zwycięskiej mowie w Karolinie Południowej nie wspomniał ani słowem o Haley, co mocno kontrastuje z jego styczniowym wystąpieniem w New Hampshire, gdzie bardziej niż na wygranej skupił się na torpedowaniu rywalki. Tym razem, w sobotnią noc wyborczą, mnożył ataki na prezydenta Bidena i wychwalał rzekomą jedność w Partii Republikańskiej.
Lekcje dla Trumpa
Strategia Trumpa może być sygnałem, że posłuchał on swoich doradców powtarzających, że najwyższa pora skupić się na rywalizacji z Bidenem, a nie na rozliczaniu wrogów politycznych we własnej partii. Tym bardziej że na niecałe dziewięć miesięcy przed wyborami prezydenckimi Trump sondażowo prowadzi z Bidenem zaledwie o 2 pkt. proc.
Republikanin, silny wśród konserwatystów – głównie białych Amerykanów bez wykształcenia wyższego – w listopadowym starciu będzie potrzebował innego bloku: umiarkowanych wyborców, którzy wraz z liberałami w wyborach prezydenckich w 2020 r. stanowili aż 63 proc. elektoratu.
Trump musi również wyciągnąć lekcję z Karoliny Południowej: około połowa tamtejszych wyborców, w tym jedna czwarta jego sympatyków – obawia się, że jest on zbyt radykalnym kandydatem w walce o Biały Dom, 30 proc. uważa zaś, że dopuścił się złamania prawa w przypadku przynajmniej jednego z toczących się wobec niego postępowań karnych.
Kandydat na sali sądowej
Dziś problemy prawne Trumpa mobilizują jego elektorat, jednak im bliżej listopada, tym bardziej mogą mu one zaszkodzić. Już 25 marca ruszy jego pierwszy proces karny dotyczący zarzutów fałszowania dokumentów biznesowych: to w związku z płatnością za milczenie gwiazdy porno Stormy Daniels na finiszu kampanii prezydenckiej w 2016 r.
Nowojorski proces ma potrwać sześć tygodni, co zbiegnie się z prawyborczą kampanią Trumpa w kolejnych stanach. „Fakt, że Trump spędzi następne dwa miesiące na przygotowaniu się do procesu, a nie na kampanii prezydenckiej, nie powinien mieć w naszym kraju miejsca” – burzył się w połowie lutego jeden z prawników Trumpa, Todd Blanche.
Problemy prawne to także duże obciążenie dla kampanijnego budżetu. Tylko w styczniu wspierający Trumpa komitet akcji politycznej Save America wydał niemal 3 mln dolarów m.in. na wynagrodzenia dla prawników broniących byłego prezydenta. Szacuje się, że w pierwszym miesiącu 2024 r. polityk zebrał mniej środków na kampanię niż przegrywająca z nim rywalka Nikki Haley.
Tajemnicą pozostaje dziś również to, jak polityk zdoła zapłacić zasądzoną niedawno gigantyczną karę – w wys. ponad 350 mln dolarów – za oszustwa biznesowe w jego firmie Trump Organization.
Kalkulacja wyborcza
Z tej perspektywy trudno nie wiązać kampanijnej determinacji Nikki Haley z nadzieją, że Trumpowi prędzej czy później powinie się noga. Niektórzy konserwatywni darczyńcy jeszcze przed starciem w Karolinie Południowej deklarowali, że są gotowi zasilać finansowo jej kampanię do czasu lipcowej konwencji Partii Republikańskiej – w myśl kalkulacji, że lepiej mieć kogoś w odwodzie na wypadek skazania Trumpa w jednym z postępowań karnych lub innego skandalu z jego udziałem.
Nie bez znaczenia jest też strach, że Trump w starciu z Joem Bidenem może mieć trudność z przyciągnięciem wspomnianych umiarkowanych wyborców. Wreszcie, niektórzy Republikanie obawiają się nieprzewidywalnych rządów Trumpa za drugiej kadencji. „On spędzi na sali sądowej cały marzec, kwiecień, maj i czerwiec. Jakim cudem ma wygrać wybory, skoro będą trwać postępowania i będą zapadać wyroki w jego sprawie?” – dywagowała w rozmowie z Associated Press Nikki Haley.
Joe Biden, zapytany, kogo woli za rywala, twierdził w rozmowie z dziennikarzami, że „jest mu wszystko jedno”. Trudno jednak ukryć, że piętrzące się problemy prawne rywala mogą mu pomóc.
Autorka jest dziennikarką „Press”