Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W 1996 r. taki opis wymarzonej pracy ukrył w kodzie HTML uczelnianej wizytówki student Uniwersytetu Stanforda Sergey Brin. Dwa lata później wraz Larrym Page’em stworzyli Google. Obaj właśnie ogłosili, że odchodzą na emeryturę.
Mają po 46 lat. W 1998 r. byli o krok od sprzedania wyszukiwarki za 750 tys. dolarów. Dziś każdy ma ponad 60 mld dolarów. Alphabet, firma-matka Google, jest warta bilion. Ma jednak coraz więcej problemów. Także z samą sobą.
Google to informacyjny hegemon. Jego algorytmy dyskretnie kształtują wiedzę, gusta i przekonania użytkowników. Już samo to jest proszeniem się o kłopoty, a gigant bywał też pod ostrzałem m.in. za współpracę z Chinami, z Pentagonem, za traktowanie pracowników, ale przede wszystkim za rolę, jaką odgrywa w rozsiewaniu kłamstw czy propagandy.
Coraz głośniej nawołuje się dziś do rozbijania technologicznych monopoli. W tym kontekście emeryturę założycieli część pracowników uznała za unik (zwłaszcza że zachowują większościowy pakiet akcji). „Zamiast ratować tonący statek, uciekli z pokładu” – napisali na Twitterze działacze organizacji pracowników „Google Walkout”.
To już drugi „koniec epoki” Google’a. Pierwszy nastąpił w 2015 r., gdy cichcem usunięto jego słynne motto „Nie czyń zła”. Zastąpiło je: „Rób to, co właściwe”. ©