Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pomimo siłowego usuwania z terytorium Polski nawet kobiet z małymi dziećmi, na Białoruś wciąż przybywają kolejni migranci z Azji i Afryki. I będzie ich jeszcze więcej, gdyż w niedzielę Mińsk zniósł wizy dla obywateli Egiptu, Iranu, Jordanii, Pakistanu i RPA (natomiast przywrócił je dla Amerykanów). Trudno uznać to za coś innego niż rzucenie rękawicy Zachodowi. Dlatego nasz rząd w dwa dni przeforsował w Sejmie ustawę o budowie wartej 1,6 mld zł zapory na granicy.
Inwestycja jest osobliwością. Nie będzie jej obowiązywać prawo budowlane, prawo wodne oraz ustawa o ochronie przyrody. Widać wyraźnie, że rząd robi wszystko, by – nawet kosztem obchodzenia ustaw – opanować choć trochę sytuację na granicy z Białorusią. Dziś wciąż jeszcze możemy liczyć na wsparcie Unii Europejskiej, ale jeśli będzie dochodziło do kolejnych zgonów w przygranicznych lasach, a w świat popłyną kolejne filmy pokazujące zmarznięte kobiety i dzieci, sytuacja może się zmienić pod wpływem opinii publicznej na Zachodzie. Słowem, Polska znalazła się w tak trudnej sytuacji, że na poważnie rozpatruje się scenariusze siłowego przekraczania granicy przez tłumy uchodźców, co postawi pograniczników przed dramatycznymi wyborami moralnymi. Nie mówi się o tym głośno, ale być może znajdujemy się u progu najtrudniejszego dylematu w historii III RP, z którego nie ma dobrego wyjścia.
Dziennie Straż Graniczna notuje już ponad 500 prób wtargnięcia na terytorium Polski, ale nikt nie wie, ile przypadków jest poza statystyką. Przemytem ludzi zajmują się także międzynarodowe grupy przestępcze, które uczą migrantów, jak forsować ogrodzenia z drutu żyletkowego, a potem odbierają ich busami poza przygraniczną strefą stanu wyjątkowego i wywożą do Niemiec. Rząd ma zamiar zatkać tę lukę, choć nie wiadomo, czy zdąży. Nie jest też jasne, jak będzie wyglądała sama zapora, bo ustawodawca zapowiada utajnienie szczegółów konstrukcji. Obowiązywać ma też zakaz zbliżania się do terenu budowy na odległość 200 metrów. Z naszych informacji wynika, że zaporę stanowić ma wysokie, stalowe ogrodzenie z drutem żyletkowym na szczycie, wspomagane przez elektronikę: kamery, czujniki sejsmiczne, detektory ruchu i sygnalizację alarmową. Bariera ma też uniemożliwiać robienie podkopów.
W ustawie wyraźnie zaznaczono, że dojdzie do wywłaszczeń. A że takie procedury trwają długo, szef Straży Granicznej otrzyma w szczególnych sytuacjach prawo do niezwłocznej (w wyniku pośpiechu napisano: „niewłócznej”) realizacji inwestycji na danej nieruchomości, jednak jej właściciel będzie miał prawo do rekompensaty o wartości 50 proc. wyższej niż wartość utraconego mienia. Straż Graniczna nie będzie musiała przeprowadzać procedury przetargowej, a o uczciwość kontraktów na budowę poszczególnych odcinków ma zadbać CBA. Fakt ten może bulwersować w kontekście głośnych afer z zakupami sprzętu medycznego podczas pandemii.
Nie do końca wiadomo, jak będą wyglądały malownicze tereny nad Bugiem. Co prawda Jarosław Kaczyński zapowiedział dwa tygodnie temu, że bariery przy rzece nie będzie, ale z ustawy to nie wynika. Wynika z niej natomiast, że władze zamierzają przystąpić do budowy natychmiast, co oznacza, że już niedługo nasze pogranicze zmieni się nie do poznania. ©℗