Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Spotkałam je na oddziale patologii noworodka. Odciągałyśmy mleko w pokoju laktacyjnym. Mój syn urodził się przedwcześnie, ich dzieci miały wady letalne, choroby genetyczne, wady serca. „Gdyby w ciąży zrobiono mi szczegółowe badania, moje dziecko miałoby większe szanse” – to zdanie, wypowiadane przez łzy, padało prawie codziennie. Kobiety przeklinały system, winiły się. „Gdyby wykonali echo serca płodu, wiedzieliby, jak poważna jest wada”; „Gdyby zrobili mi na czas dobre USG, wiedzieliby, że łożysko jest niewydolne, płód od dawna nie rośnie i się nie dotlenia”.
W dużych miastach, w szpitalach o najwyższym stopniu referencyjności, opieka nad ciężarną jest na najwyższym poziomie. Inaczej niż w mniejszych miastach: kobieta po USG otrzymuje małe, rozmazane zdjęcie, najczęściej bez opisu. Wie, że płód żyje i tyle. W małych państwowych przychodniach lekarze często nie widzą konieczności wysyłania pacjentek na badania prenatalne. Uważają, że to „niepotrzebny wydatek” (80 proc. ciężarnych refundacja nie przysługuje). No i po co młoda kobieta, z nieobciążonym wywiadem, ma się badać?
STRAJK KOBIET – CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPECJALNYM
Argumentu tego nie zbija nawet fakt, że najwięcej chorych dzieci rodzą młode kobiety, m.in. właśnie dlatego, że się nie badają. Środowisko perinatologów (obejmują opieką matkę i płód) obawia się, że teraz odsetek badań jeszcze się zmniejszy. Często – za ruchami pro-life – rozumie się je bowiem jako „wstęp do aborcji”. Ta jest już nielegalna, więc i badania przestają być potrzebne. Brakuje świadomości, że niejednokrotnie ratują one życie i matki, i płodu. Jeśli lekarza coś zaniepokoi, wykonuje pogłębioną diagnostykę. Wiele wad można leczyć przy pomocy zabiegów wewnątrzmacicznych (np. rozszczep kręgosłupa, wady serca, przepuklina przeponowa). Muszą być tylko wcześnie wykryte. Niektóre z porodów przedwczesnych da się przewidzieć i przedłużyć czas przebywania płodu w łonie matki (tym samym ratuje się życie dziecka i zwiększa szansę na jego sprawność w przyszłości). Zmiana prawa oznacza, że więcej kobiet będzie powtarzać to zdanie: „Gdyby zrobili na czas... ”. Uderzy w kobiety najsłabsze: z małych miejscowości i niezamożne.
Nowe prawo obniży też komfort pracy lekarzy. Dobry ginekolog-położnik mówi: „Jeśli coś panią zaniepokoi, proszę dzwonić o każdej porze”. W tej relacji musi istnieć zaufanie. W nowych realiach położnicy mogą czuć się zastraszeni. Wada wykryta w badaniach prenatalnych zostaje w dokumentacji. Kobieta może poronić (to naturalne: ciało „pozbywa się” chorej ciąży). Łatwo wyobrazić sobie kontrole i pytanie: „Czy ktoś tej pani nie pomógł?”. Lekarz, który niedawno był tym „walczącym o życie”, może stanąć w roli oskarżonego.
Kiedy na świat przychodzi zdrowe dziecko, mówi się o „sukcesie położniczym”, na który składa się też świadomość kobiet. W atmosferze ostatnich dyskusji o aborcji młode kobiety tę świadomość będą tracić. Może to wpłynąć na dane dotyczące umieralności okołoporodowej. Do niedawna polscy położnicy chlubili się, że w naszym kraju wskaźnik ten należy do najniższych w Europie. Zmiany w prawie mogą ten powód do chwały odebrać.
CZYTAJ TAKŻE
PRAWDZIWA OCHRONA DZIECI: Badania prenatalne ratują życie tysięcy noworodków, a czasem i matek. Uznawanie ich za „wstęp do aborcji” to największa manipulacja ruchów pro-life >>>