Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nathan Fielder, którego serial „Próba generalna” polecany był niedawno tu polecaliśmy, nie zwalnia tempa. Na koniec ubiegłego roku, wespół z Bennym Safdiem, guru nowojorskiego kina niezależnego („Good Time”, „Nieoszlifowane diamenty”), stworzył nowy serial komediowy. W Polsce dostępna jest na razie tylko pierwsza połowa „The Curse”, ale stężenie kompromitacji i absurdu w wykonaniu uprzywilejowanych bohaterów, robiących interesy na ludzkiej naiwności, a przy okazji na tak zwanych wartościach, wielokrotnie przekracza dopuszczalne normy.
- „THE CURSE” – tw. Nathan Fielder, Benny Safdie. USA 2023. Odc. 1-5 (pozostałe od 16 lutego), Sky Showtime.
Emma Stone i Fielder we własnej osobie grają świeżo upieczone małżeństwo Whitney i Ashera Siegelów, którzy w stanie Nowy Meksyk rozkręcają telewizyjne reality show. Namawiają do zamieszkania w ekologicznych, niskoemisyjnych domach, a wartością dodaną ma być budowanie zróżnicowanej pod każdym względem wspólnoty lokalnej i zrównoważony rozwój okolicy. W rzeczywistości stoi za tym rodzinny biznes deweloperski, zaś głoszona empatia, ekologia i „holistyczne podejście do koncepcji domu” służą jedynie wzrostowi cen nieruchomości i lepiej ukrytej gentryfikacji. W kolejnych odsłonach serialu oglądamy, jak biali i uśmiechnięci „władcy slumsów” pod płaszczykiem pomocy socjalnej czy promocji rdzennej kultury na różne sposoby eksploatują gorzej sytuowanych lokalsów: bezrobotnych, imigrantów i amerykańskich autochtonów. Podszyty zażenowaniem śmiech co chwila ustępuje miejsca pytaniu: do czego jeszcze są zdolni ci antybohaterowie, by zyskać na atrakcyjności tworzonego przez nich programu oraz dóbr, które podstępnie reklamują?
Satyra „The Curse” jest podwójna, bo sięga także za fasadę tych działań. Jakże pokraczni wydają się oni wszyscy – Asher, Whitney oraz producent Dougie (w tę szczególnie oślizgłą postać, niczym z kina braci Coenów, wciela się Benny Safdie) – kiedy tak gonią za sfabrykowaną i fetyszyzowaną w dzisiejszym świecie autentycznością. Tymczasem ich małość ujawnia się na pełną skalę dopiero w prywatnym zaciszu, przy wyłączonych kamerach. Bo kiedy wszystko wokół, ze szlachetnymi ideami włącznie, podlega cynicznemu utowarowieniu, musi to mieć wpływ na więzy rodzinne, małżeńskie, przyjacielskie. Bohaterowie żyją więc we własnych matriksach i z bardzo ograniczonym zaufaniem – nawet wobec najbliższych. A błyskotliwa przewrotność serialu polega na tym, że wbrew temu, co oglądamy, chciałoby się choć trochę polubić te żałosne typki i typiary. Na przykład kiedy Whitney zachodzi w ciążę albo gdy Ashera dopada tytułowa klątwa ze strony oszukanej przez niego czarnoskórej dziewczynki, co przyczynia się do zachwiania jego wiary w racjonalny porządek świata i własną męskość.
Ale raczej nic z tego. Siegelowie ze swoją skrywaną pogardą dla innych uosabiają tutaj hipokryzję współczesnego postępowo-liberalnego świata. Ptaki zabijają się o lustrzane ściany „domów pasywnych”. Ich ubodzy lokatorzy pod wpływem ekościemy staną się jeszcze bardziej ubodzy. Bezpieczeństwo na wzorcowym osiedlu zmniejsza się wprost proporcjonalnie do wzrostu przestępczości zatajanej przed policją, by miejsce miało dobrą reputację. Jednakże mimo zastosowanej karykatury i paru dość brutalnie podanych scen (patrz: otwierająca serial telewizyjna ustawka Dougiego z chorą na raka i jej synem), „The Curse” ma w sobie uwodzicielską lekkość. Z surrealistycznym pieprzem portretuje świat, w którym polityczna poprawność, rasowa inkluzywność czy społeczna troska okazują się jedynie zasłoną dymną dla systemowej przemocy. Bohaterom chodzi w gruncie rzeczy o to, żeby było tak, jak jest – a naruszyć ów porządek może już chyba tylko czyjaś skuteczna klątwa.