Terry Pratchett przez 20 lat niepodzielnie rządził brytyjskimi księgarniami. Był tradycyjnym ateistą, pogniewanym na Boga za to, że ten nie istnieje

Twórca „Świata Dysku” był przekonany, że „śmiech może przedostać się przez dziurkę od klucza, podczas gdy powaga wciąż dobija się do drzwi”. I przez lata udowadniał, że historie o smokach i golemach mogą pokazywać sprawy najważniejsze.

09.04.2024

Czyta się kilka minut

Terry Pratchett na swojej farmie w okolicy Salisbury. Wielka Brytania, 2012 r. // Fot. Jeff Morgan 12 / Alamy / BE&W
Terry Pratchett na swojej farmie w okolicy Salisbury. Wielka Brytania, 2012 r. // Fot. Jeff Morgan 12 / Alamy / BE&W

W korytarzu muzeum archeologicznego w angielskim Salisbury w 2017 r. wisiały dwa obrazki. Opowiadały całą historię straty i rozpaczy, jaka wiązała się z chorobą, która dotknęła jednego z najpopularniejszych pisarzy w historii języka angielskiego.

Pierwszy z nich, pochodzący z przełomu lat 80. i 90. zeszłego wieku, przedstawia średniowiecznego księcia na koniu. Jego płaszcz powiewa za nim jak pawie pióra, jego zbroja wydaje się lśnić tysiącem metalowych krążków. Uprząż konia, potężnego rycerskiego perszerona, jest bogato zdobiona heraldycznymi wzorami.

Drugi obrazek, datowany na 2010 r., był prostą próbą narysowania zegara – zakończoną niepowodzeniem. Cyferblat nie pokrywa się z obrysem. Wskazówka, położona gdzieś z boku tarczy, wydaje się nie wskazywać żadnej godziny. A dwa zdania, napisane drżącą ręką poniżej, są zupełnie nie do odcyfrowania.

Tak, w ciągu zaledwie 20 lat, mózg autora obu ilustracji, Terry’ego Pratchetta, zdradził jego samego.

Walec parowy

„Możesz poruszać takie tematy, jak natura wiary, polityka, a nawet wolność dziennikarska, ale jeśli dodasz do tego jednego nędznego smoka, zostaniesz nazwany pisarzem fantasy” – dziwił się Terry Pratchett podczas odbierania Medalu Carnegie w 2002 r.

Wystawa w Salisbury, zorganizowana wkrótce po śmierci pisarza w 2015 r., zawierała setki artefaktów – od miecza z domieszką żelaza meteorytowego, osobiście wykutego przez niego w ogródku po otrzymaniu tytułu szlacheckiego (bo co to za szlachcic bez miecza), po list napisany przez 19-letniego Terence’a do J.R.R. Tolkiena (zachwyca się w nim nie „Hobbitem” czy „Władcą Pierścieni”, ale „Kowalem z Podlesia Większego”).

Najbardziej osobliwy z nich znajdował się jednak w gablocie tuż obok obu wspomnianych ilustracji: to pogięty kawałek elektronicznego złomu. Wszystko, co pozostało po niedokończonych powieściach, opowiadaniach, esejach. Umierający Pratchett, obawiając się losu Tolkiena, którego notatki posłużyły do wydawania nieskończonej liczby zbiorów, opracowań i „odnalezionych” opowieści, zażyczył sobie, by twardy dysk z jego komputera, zawierający niedokończone teksty, został publicznie rozjechany walcem drogowym. W 2017 r. ceremonialnego zniszczenia dokonał zabytkowy, parowy walec „Lord Jericho”. Zdaniem asystenta pisarza Roba Wilkinsa, maszyna wymazała w ten sposób 10 niedokończonych, zatytułowanych powieści i niezliczoną liczbę pomysłów, które mogły stać się zalążkami kolejnych.

Mogłoby się wydawać dziwne, że autor kojarzony zazwyczaj z literaturą lekką, łatwą i przyjemną – komediowymi, parodystycznymi powieściami o wiedźmach, smokach i golemach – mógł tak bardzo troszczyć się o czystość swojego literackiego dziedzictwa. Tyle że literatura Pratchetta (on sam mówił, że o „popełnianie literatury” „bywa oskarżany”), pomimo komicznego sztafażu, była czymś o wiele więcej.

Wielka Broda w niebie

„Problem polega na tym, że uważamy, że przeciwieństwem śmiesznego jest to, co poważne. W rzeczywistości, jak zauważył G.K. Chesterton, przeciwieństwem śmiesznego jest to, co nie jest śmieszne, a przeciwieństwem poważnego to, co niepoważne. Benny Hill był zabawny i niepoważny; Rory Bremner jest zabawny i poważny; większość polityków jest poważna, ale niestety nie zabawna. Humor ma swoje zastosowania. Śmiech może przedostać się przez dziurkę od klucza, podczas gdy powaga wciąż dobija się do drzwi” – tłumaczył Pratchett podczas odbierania Medalu Carnegie w 2002 r.

Przez ponad 20 lat Pratchett niepodzielnie rządził brytyjskimi księgarniami. Napisał ponad 50 bestsellerów – sama seria „Świat Dysku” składa się z 41 powieści – które po przetłumaczeniu na 43 języki sprzedały się w ponad 100 milionach egzemplarzy. Debiut, książkę „Dywan”, opublikował w 1971 r. w wieku 23 lat. Sprzedała się na tyle dobrze, że rzucił karierę lokalnego dziennikarza.

Pierwsze książki – jak wydany w 1983 r. „Kolor magii” czy jego kontynuacja, „Blask fantastyczny” były zabawne, popularne, ale trudno było zarzucić im dużą głębię. Autor szybko jednak znudził się prostym parodiowaniem fantastycznych schematów. Już trzecia powieść serii „Świat Dysku”, wydane w 1987 r. „Równoumagicznienie” jest historią o równouprawnieniu i walce o prawa kobiet. Wydany w tym samym roku „Mort” – o śmierci, obowiązku i odkupieniu. W kolejnych książkach Pratchett coraz odważniej sięgał do problemów naszej rzeczywistości, uwypuklonych przez fantastyczne dekoracje. Opowiadał o naturze władzy, sprawiedliwości, zemsty, żałoby.

I religii, bo wiara była dla Pratchetta tematem kluczowym dla zrozumienia człowieczeństwa. Choć on sam był, jak to nazywał, „tradycyjnym ateistą, pogniewanym na Boga za to, że ten nie istnieje”, tematy religii powracały w jego tekstach regularnie. Arcydziełem tego wątku jego twórczości są „Pomniejsze Bóstwa”. Powieść, w której Wielki Bóg Om – gniewne, potężne bóstwo, którego wyznawcy bezwzględnie prześladują niewiernych – budzi się pewnego ranka pod postacią małego, bezbronnego żółwia. Bóg przekonuje się, że pomimo iż jego Kościół jest wszechmocny i pełen przepychu, brakuje w nim jednej rzeczy: już nikt nie wierzy w niego samego. Zamiast tego wyznawcy Oma wierzą w instytucję. Religia zajęła miejsce boga.

Ostatnim, który zachował prawdziwą wiarę, jest młody i niezbyt bystry nowicjusz Brutha. Dzięki niemu Om przechodzi ewolucję – od brutalnego bóstwa rodem z greckich mitów czy bardziej krwawych części Starego Testamentu, do współczującego, troskliwego opiekuna najsłabszych.

„Wiele listów, które otrzymuję na temat tej książki, można podzielić na dwie kategorie: 1) od pogan, którzy twierdzą, że atakuje ona religie »Wielkiej Brody w niebie« i 2) chrześcijan, którzy twierdzą, że to niesamowicie prochrześcijańska książka – pisał. – Podejrzewam, że prawdą jest to drugie, bo Brutha jest przykładem tolerancji, współczucia, miłosierdzia, wytrwałości i wiary, a te są obecnie uważane za cnoty chrześcijańskie (czyli takie, o których współcześni chrześcijanie sądzą, że powinni je posiadać)”.

Imiona monstrum

„Grzech, młody człowieku, jest wtedy, kiedy traktujesz ludzi jak rzeczy. W tym samego siebie” – napisał w powieści „Carpe Jugulum”. Współczucie, tolerancja, miłosierdzie i wytrwałość – to cechy wielu spośród centralnych postaci powieści Pratchetta. Nawet jeśli tymi postaciami są upadły anioł Crowley z „Dobrego Omenu” czy cyniczny policjant Vimes z serii powieści o Straży Miejskiej fantastycznej aglomeracji Ankh-Morpork. Ale jest jeszcze jedna cecha, która łączy te postaci i ich autora: furia. Głęboki, niedający się ugasić gniew na niesprawiedliwość świata.

„Wydaje mi się, że ta złość wynika z głębokiego poczucia Terry’ego dotyczącego tego, co jest sprawiedliwe, a co nie. To właśnie poczucie sprawiedliwości leży u podstaw jego książek – pisał tuż przed śmiercią Pratchetta jego przyjaciel i współautor „Dobrego Omenu”, Neil Gaiman. – Burzy się przeciw głupocie, niesprawiedliwości i krótkowzroczności. A ręka w rękę ze złością, jak anioł i demon odchodzący w stronę zachodzącego słońca, idzie miłość: do człowieka, w całej jego omylności; do naszych skarbów, do opowieści, a ostatecznie i we wszystkim – umiłowanie godności ludzkiej”.

Ten bunt nasilał się przez całe życie autora. Jego późniejsze książki, choć wciąż pełne jego błyskotliwego humoru, są coraz mroczniejsze. Zwłaszcza od chwili, gdy w 2007 r., w wieku 59 lat dowiedział się, że cierpi na rzadką wersję choroby Alzheimera, która stopniowo odbierze mu zdolność tworzenia. Mówił w nich o niewolnictwie, terroryzmie, fanatyzmie i wszechogarniającej chciwości. Furia nie jest już czymś skrywającym się głęboko pod fornirem humoru. Jak wulkan wybija się na powierzchnię, jakby autor, świadomy zbliżającego się końca, chciał jeszcze raz, z pełną siłą powtórzyć swoje lekcje. Bohaterowie, jak to bywa w fantasy, zabijają potwory. Ale potwory to nie mityczne monstra. Potworami jesteśmy my sami. Chciwość, żądza władzy, a przede wszystkim obojętność na cierpienie innych. To u Pratchetta w monstrum może zmienić każdego.

Ludzkie historie

Juwal Noah Harari całkiem niedawno pisał, że podstawą sukcesu naszego gatunku jest umiejętność wyobrażania sobie nieprawdy. Tworzenia „porządku wyobrażonego”, w którym normy społeczne wynikają z wyznawania tych samych mitów. Mitów takich jak przekonanie o istnieniu uniwersalnych i odwiecznych zasad. „Jedynym miejscem, w którym takie uniwersalne zasady istnieją, jest płodna wyobraźnia homo sapiens oraz mity, jakie ludzie wymyślają i sobie opowiadają. Zasady te nie mają wartości obiektywnej (...) Porządki wyobrażone nie są niecnymi spiskami ani czczymi  mrzonkami. Są raczej jedynym sposobem, w jaki wielka liczba ludzi może ze sobą skutecznie współpracować” – pisał w „Sapiens: od zwierząt do bogów” (2017). Słowem: to historie, które opowiadamy sobie – i o sobie – leżą u podstaw tego, co to znaczy „być człowiekiem”.

Podobnie myślał Pratchett, dlatego pewnie nie czuł potrzeby tłumaczenia się z tego, że jest „tylko” pisarzem fantasy. Nazywał fantastykę „ur-literaturą” – twórczością, która leży u podstaw całej naszej kultury i cywilizacji. Epos o Gilgameszu, „Iliada" i „Odyseja", wielkie mity i religijne teksty – one wszystkie opowiadają o ludziach, ich słabościach, ich walce, uwypuklając ją dzięki zastosowaniu nadprzyrodzonych, fantastycznych elementów. Jak pisał Chesterton, rolą fantastyki jest wzięcie tego, co codzienne i znajome, a co za tym idzie już dla nas niewidzialne, i pokazanie tego z nowego punktu widzenia tak, by odbiorca zobaczył to na nowo. Pratchett dodał do tego ogromną dawkę humoru. Choć skończył zaledwie liceum, mistrzostwo, z jakim posługiwał się językiem, stawia go w jednym rzędzie z arcymistrzami brytyjskiej satyry, od Swifta i Dickensa, przez Wilde’a i P.G. Wodehouse’a. I tak jak u nich, humor pozwalał mu buntować się przeciw niesprawiedliwości bez popadania w sentymentalizm.

Literatura faktu i eseje, poezja, powieści i opowiadania. Recenzje nowości wydawniczych i rozmowy z twórcami.

Od postawienia diagnozy w 2007 r. do śmierci w 2015 Prachett zdążył ukończyć 15 powieści i zbiorów opowiadań. I pracował nad kolejnymi. Eksperymentalne terapie nie przynosiły rezultatów, a nigdy nie ukrywał, że jest zwolennikiem eutanazji i sugerował, że kiedy nie będzie już widział przed sobą przyszłości, wybierze właśnie taką drogę. „W pełni cieszę się życiem i mam nadzieję, że będę to kontynuować jeszcze przez jakiś czas – pisał w 2009 r. – Ale mam też zamiar, zanim nadejdzie koniec gry, umrzeć, siedząc na krześle we własnym ogrodzie ze szklanką brandy w dłoni i Thomasem Tallisem na iPodzie – muzyka Thomasa potrafi choć trochę przybliżyć ateistę do Nieba – i może drugą brandy, jeśli starczy czasu”.

Mimo stopniowo pogarszającego się stanu, którego ilustracją był ów rysunek z pośmiertnej wystawy, pracował niestrudzenie aż do końca. Według asystenta Roba Wilkinsa, ostatnie słowa spisał 5 grudnia 2014 r.: „Spędziliśmy dzień pracując nad jego biografią, kiedy zupełnie niespodziewanie powiedział mi: »Rob, Terry Pratchett nie żyje«. Odpowiedziałem »Terry! Popatrz na to, co napisałeś dzisiaj. To fantastyczne«. Odpowiedział: »Nie, nie, Terry Pratchett nie żyje«. Odszedł 12 marca 2015 r. Nie w ogrodzie ani w bibliotece, ale w swoim łóżku. Otoczony rodziną, z kotem Pongo śpiącym na poduszce obok.

Epilog Pratchett zamieścił na Twitterze: „Terry wziął Śmierć pod rękę i wyszedł z nim przez drzwi, na czarną pustynię w nieskończonej nocy. Koniec”.

Dobre buty

Ale to nie był koniec. Choć nie będzie już nowych czy raczej „odnalezionych utworów” Pratchetta (nie licząc zbiorów opowiadań, zamieszczonych przez młodego autora w rozmaitych czasopismach), to, co zdołał napisać za swojego życia, nadal jest czytane – i bywa ważne.

Nie chodzi tylko o ekranizacje, takie jak fenomenalnie popularna wersja „Dobrego Omenu” przygotowana przez Gaimana na potrzeby Amazona. Dwa lata temu brytyjska aktywistka Jack Monroe stworzyła – z błogosławieństwem rodziny autora – „indeks butów Vimesa”, który ma być wyznacznikiem tego, jak nierówności ekonomiczne i inflacja nieproporcjonalnie dotykają najuboższych. Nazwa bierze się z przemyśleń Sama Vimesa – bohatera powieści „Straż, Straż”, który na przykładzie własnych dziurawych butów tłumaczy sobie, dlaczego biedni nie mogą wyrwać się z biedy. „Dobre buty wytrzymywały lata, długie lata. Bogatego stać na wydanie pięćdziesięciu dolarów na parę butów, w których po dziesięciu latach wciąż będzie miał suche nogi. Tymczasem biedak, którego stać tylko na tanie buty, wyda w tym czasie sto dolarów – a nogi i tak stale będzie miał przemoczone” – pisał.

„Terry był nauczycielem. Takim, który sprawia, że się śmiejesz, ale jednocześnie zdajesz sobie sprawę, że wszystko, co brałeś dotąd za pewnik, jest całkowicie błędne” – pisał Neil Gaiman. – Czuję gniew z powodu utraty przyjaciela i zastanawiam się, co Terry zrobiłby z tym gniewem. A potem podnoszę pióro i zaczynam pisać”.

Terry Pratchett POCIĄGNIĘCIE PIÓRA. ZAGUBIONE OPOWIEŚCI, przeł. Piotr W. Cholewa, Prószyński Media, Warszawa 2024

W naturze wszystko zatacza kręgi. Najwyraźniej w literaturze też. Książka, która może być ostatnią zawierającą „nowe” opowieści jednego z najpopularniejszych pisarzy ostatnich 30 lat, jest powrotem do jego korzeni. Zbiór najwcześniejszych opowiadań zmarłego w 2015 r. Terry’ego Pratchetta.


Pratchett: od czego zacząć?

POMNIEJSZE BÓSTWA (1992)

Historia Boga, który przekonuje się, że niemal nikt w niego nie wierzy. Książka, która mogła być prostym szyderstwem z religii, jest poruszającą, głęboką opowieścią o naturze wiary, dobra i zła. Jednocześnie jest też jedną z najzabawniejszych książek w bibliografii autora. Trudno bowiem oskarżyć o pompatyczność powieść zawierającą barową bójkę między greckimi filozofami, podczas której istotną rolę odgrywa pingwin.

DOBRY OMEN (1990)

Gdy Niebo i Piekło postanawiają wreszcie poważnie zabrać się za Armageddon, w obronie ludzkości stają anioł i demon, którym na Ziemi w sumie całkiem się podoba. Nie spieszy im się też spędzać wieczności z harfą – lub, zależnie od tego, kto wygra wojnę – z widłami i garnkiem smoły. Błyskotliwa powieść, napisana wspólnie z Neilem Gaimanem, doczekała się ostatnio niezwykle popularnej ekranizacji. Warto jednak zacząć od oryginału.

MORT (1987)

Śmierć jest jedną z najciekawszych, najważniejszych i najbardziej… ludzkich postaci w książkach Pratchetta. Ponury Żniwiarz troszczy się o swoje zboże i okazuje głębokie zainteresowanie ludzkością z jej wszystkimi wadami oraz dziwactwami. Czasami jednak potrzebuje chwili oddechu. „Mort" to historia młodego chłopaka, który zostaje stażystą Śmierci. I radzi sobie najlepiej jak potrafi – czyli nieszczególnie. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz naukowy, reporter telewizyjny, twórca programu popularnonaukowego „Horyzont zdarzeń”. Współautor (z Agatą Kaźmierską) książki „Strefy cyberwojny”. Stypendysta Fundacji Knighta na MIT, laureat Prix CIRCOM i Halabardy rektora AON. Zdobywca… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 15/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Humor i furia