Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W tej krótkiej wypowiedzi kryje się cała tajemnica polskiego futbolu: otóż nasi piłkarze nieźle radzą sobie z rachunkami. Potrafią liczyć, kombinować i wychodzić na "finansowy plus". Potrafią też, dodajmy, używać okrągłych zdań, by usprawiedliwić swoją porażkę. Znacznie gorzej wychodzą im strzały z dystansu, przyjęcie piłki, drybling, stałe fragmenty gry, właściwie wszystko, co w fachu piłkarskim istotne.
I gdyby tak hierarchia celów w polskiej piłce nie była postawiona na głowie, gdyby polscy piłkarze lepiej strzelali niż liczyli, Lewandowski nie musiałby kompromitować się apelami o łapówkę: miałby wystarczająco dużo pieniędzy dzięki własnym umiejętnościom. A ponieważ umiejętności nie staje, prezentuje mentalność złodziejaszka bazarowego: wyrzucają go z hukiem, ale zdąży jeszcze schować do kieszeni jabłko.
Mariuszowi Lewandowskiemu nie proponuję nawet, by zabrał się do pracy, na to jest za późno. Swoje zarobił, może odejść. Zarobił za mało? Trzeba było w swoim czasie ćwiczyć rzuty wolne, zamiast liczyć pieniądze.