Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Od polityków rządzącej koalicji można usłyszeć, że plan na TVP, Polskie Radio i PAP jest. Ma być on formą „testu” dla prezydenta, na ile jest gotów współpracować z rządem. Tyle że wszystko to potrwa, co oznacza, że wciąż możliwy jest na gruncie prawnym powrót starych władz mediów z czasów PiS, przynajmniej w przypadku TVP i Polskiego Radia, jeśli sąd prawomocnie nie zatwierdzi likwidatorów.
Przypomnijmy sekwencję zdarzeń wokół mediów publicznych od objęcia władzy przez rząd Donalda Tuska. 20 grudnia minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz ogłosił zmianę zarządów i rad nadzorczych spółek medialnych. Tuż po świętach zaś, gdy prezydent zapowiedział weto wobec planu przeznaczenia na przejęte media 3 mld zł, Sienkiewicz postawił TVP, Polskie Radio i PAP w stan likwidacji. By sprawa się uprawomocniła, sąd powinien wpisać likwidatorów do Krajowego Rejestru Sądowego. Zrobił to tylko w odniesieniu do PAP, a także regionalnych spółek Polskiego Radia. W przypadku TVP i ogólnopolskiego radia odmówił (podlegają osobnej ustawie), więc ministerstwo kultury odwołało się do sądu okręgowego. Jeśli ten zatwierdzi negatywny werdykt sądu rejestrowego, do TVP i Polskiego Radia mogą wrócić władze sprzed 20 grudnia.
Sprawę jeszcze bardziej komplikuje fakt, że cały czas działa i podejmuje decyzje Rada Mediów Narodowych, w kompetencji której na mocy wciąż obowiązującej ustawy jest powoływanie władz mediów publicznych. RMN jeszcze w grudniu na prezesa TVP powołała Michała Adamczyka, a w lutym utworzyła nową radę nadzorczą Polskiego Radia. Decyzje RMN również czekają na zatwierdzenie w sądzie rejestrowym.
Czy jest jakiś plan wyjścia z tej sytuacji? Minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz rzadko zabiera głos. Wypowiedział się jedynie podczas rozpatrywania wniosku o wotum nieufności, a potem w wywiadzie dla „Newsweeka” zasugerował, że dopóki prezydentem jest Andrzej Duda, nowej ustawy medialnej nie będzie, bo i tak by ją zawetował. Jeśli rzeczywiście będzie realizowany taki scenariusz, spółki medialne w stanie likwidacji działać będą jeszcze półtora roku. Pracowałyby zatem w sytuacji związanego z tym niedofinansowania – dziś wielu zewnętrznych producentów i twórców programów oraz seriali dla TVP nie otrzymuje pieniędzy.
Niektórych polityków i ekspertów zaczyna dziwić brak woli ze strony rządu do podjęcia choćby próby negocjacji z Dudą, mimo że ten daje sygnały, iż byłby gotów na kompromis. Ciekawa jest postawa prezydenckich ministrów, którzy biorą udział w programach TVP, choć bardzo nie podoba się to w PiS. Jak przyznaje Joanna Lichocka, posłanka tej partii i członkini RMN, zdziwił ją widok prezydenckiej prawniczki Małgorzaty Paprockiej w jednym z programów telewizji publicznej. – To niepotrzebna autoryzacja siłowego, nielegalnego przejęcia TVP przez uzurpatorów – ocenia.
W jeszcze dziwniejszej sytuacji jest PAP, którego likwidator i p.o. prezesa Marek Błoński został zatwierdzony przez sąd. Do rozwiązania sytuacji prawnej agencji potrzebne byłoby tylko uchylenie ustawy o Radzie Mediów Narodowych i określenie, że agencja działa na podstawie wciąż obowiązującej ustawy o PAP. – Staramy się organizować pracę agencji w ramach obecnej formuły prawnej – mówi Błoński.
Niezawiśli i nieomylni. Czy grozi nam sędziokracja?
Jednak od zajmujących się mediami przedstawicieli rządzącej koalicji można usłyszeć, że w resorcie kultury jest plan działania. – Chodzi o podzielenie regulacji prawnych wokół mediów na części i podsyłanie prezydentowi kolejnych ustaw, by sprawdzać jego gotowość do kompromisu – mówi przedstawiciel koalicji.
Jeszcze w pierwszym półroczu zgłoszony zostałby projekt ustawy o finansowaniu mediów i likwidacji abonamentu rtv – TVP i Polskie Radio miałyby finansowanie albo budżetowe, albo z tzw. opłaty audiowizualnej, choć większe szanse ma to pierwsze rozwiązanie.
Nie ma klimatu dla zmian. Kto wygra na protestach rolników?
W następnej kolejności, do końca roku, zgłoszony byłby projekt wyboru nowej KRRiT i likwidacji RMN. – Liczymy, że prezydent przed zakończeniem urzędowania będzie chciał powołać swoich przedstawicieli w KRRiT, inaczej zrobi to jego następca – tłumaczy strategię polityk koalicji. W ostatniej kolejności, już w przyszłym roku, zgłoszona byłaby ustawa regulująca na nowo status TVP i Polskiego Radia, de facto tworząca te spółki od nowa.
Scenariusz ten pokrzyżować może jednak sąd, przywracając PiS-owską ekipę w PR i TVP. To byłby dla nowej władzy szok, ale nikt tam nie wierzy w niekorzystny werdykt. Planu B nikt nie stworzył.